Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

czwartek, 20 lutego 2014

Rozdział 41 - WITAMY NA MORZU

Mel siedziała pod pokładem. "Po co pojawił się tutaj Zen? No po co?". Pierwszy raz czuła, że bogowie bawią się nią i jej misją. Nie umiała nawet podejść do tego spokojnie.
- Mel? - do jej kajuty wszedł Kostek. - Zen dostał jakieś śmiertelne leki, bo stwierdziliśmy, że tak później się obudzi i będzie więcej czasu na przemyślenia. - uśmiechnął się do niej tak serdecznie, że sama miała ochotę się uśmiechnąć, chociaż sytuacja z lekka ją przerastała. - Wstawiliśmy też łóżko dla niego do mojej kajuty. Wolę mieć go na oku. A ty jaki się czujesz?
- Dobrze, na tyle na ile można się czuć dobrze w obecnej sytuacji. Muszę chwilę jeszcze tu posiedzieć. - Kostek nie naciskał na nią. Pogłaskał jedynie po ramieniu i wyszedł. Zatrzymał się jednak jak zamykał drzwi i rzucił przez ramie:
- Nie stresuj się. Zaraz wpłyniemy na Morze Potworów. Leo, Jason i Percy własnie wznoszą statek. Odpocznij. - i zamknął za sobą drzwi, a Mel została sama ze swoimi przemyśleniami.

Na głównym pokładzie Piper siedziała oparta o maszt. Chłopacy właśnie wznosili statek, by przelecieć nad zderzającymi skałami. Kostek usiadł koło niej.
- I jak Mel? - zapytała choć nie była pewna czy chce odpowiedzi
- Jakoś się trzyma. Przeraża mnie wzrastająca ilość godzin jakie spędza siedząc oparta o ścianę i wpatrując się w podłogę. - Kostek patrzył na horyzont, który zdawał się wznosić jako, że i oni się wznosili. 
- Da radę. A gdzie Zen? - Piper popatrzyła na chłopaka. Zmarniał ostatnio, nie ćwiczył tak zaciekle, mało tego. W ogóle rzadko było go widać by ćwiczył. Jednym słowem gasł w oczach.
- Śpi u mnie w kajucie. Wolę go mieć na oku. Mam jednak nadzieje, że za chwilę się obudzi. Musimy porozmawiać. - wstał i podszedł do reszty. 
Piper siedziała jeszcze przez chwilę, ale zobaczyła, że spod pokładu wychodzi Annabeth i Zen. Rozmawiali co było dziwne, bo wydawało jej się, że Zena nikt nie toleruje. Widać jednak córka Ateny potrafiła wznieść się ponad gniew.
- Piper, miło Cię widzieć. Jesteśmy teraz jakby rodzeństwem. - Zen podał jej rękę. Wyczuła jakąś zmianę w jego zachowaniu i to ją chyba najbardziej niepokoiło.
- Rodzeństwa się niestety nie wybiera i w moim przypadku to chyba najbardziej boli. - odwzajemniła uścisk, chociaż nie wiedziała dlaczego to robi. Może miał na to wpływ wzrok Annabeth, która stała za chłopakiem.
- Zen mówi mi, że stał się innym człowiekiem, że chce pomóc. Według niego został tu przysłany wbrew swojej woli i na taką jakby poprawę. - Córka Ateny wydawała się być dziwnie spokojna.
- Nie wierzę mu. - rzucił Kostek, który przechodził własnie z Jasonem na drugi koniec statku, by obserwować skały.
Czekał ich teraz trudny moment, bo przelot nad skałami nie należał do łatwych. Percy obniżał poziom wody, Jason kontrolował wiatr, by ten wzniósł okręt jak najwyżej, najdalej od zagrożenia. Leo cały czas obserwował zachowania skał i ARGO II, a Kostek... Kostek plątał się usiłując pomóc. Zen stanął z Piper i Annabeth na granicy między pokładem głównym, a zejściem pod pokład. Czekali na jakikolwiek znak, że już minęło ich zagrożenie. Czuli podmuchy i słyszeli odgłos zderzających się skał. Aż nagle...
- Leeeeooo!! - Mel wypadła spod pokładu nie zważając na tą trójkę stojącą na drodze. - Zahaczyliście! Zahaczyliście o skały dokładnie moją kajutą. Mam dziurę na wylot! Nie możecie teraz opaść do morza, rozumiesz?
Przerażony Leo pobiegł za dziewczyną do jej kajuty ocenić straty. Zen i Piper pobiegli za nimi.
- Nie wygląda to dobrze. Nie wiem jak to naprawić. - Leo wyglądał jakby podziwiał zachód słońca przez dziurę w kadłubie. 
- Damy radę. Zrobimy tu okno. Leo, masz szybę? - Zen wprawił w zaszokowanie dziewczyny i syna Hefajstosa. Ten ostatni pokiwał głową i zaraz przyszedł z rzeczoną szybą. Potem z pomocą Zena wprawili szybę w dziurę w pokładzie i jak się okazało w ostatniej chwili, bo własnie statek opadł do Morza Potworów.
- Witamy na Morzu Potworów!  - Kostek i Percy z szerokimi uśmiechami weszli do kajuty Mel, ale jak zobaczyli zbiegowisko zaraz miny im zrzedły.
- Może nie jesteś tak kompletnie bezużyteczny... - Mel patrzyła podejrzliwie na Zena. - Będę Cię mieć na oku, a na razie Witaj na ARGO i naszej misji. - Zen uśmiechnął się, ale ona go minęła i wyszła. Reszta odetchnęła z ulgą i tylko jeden Kostek ciągle patrzył na Zena, dając mu tym znak, że on też będzie go pilnował.
_________________________________________________________________________________
Bardzo chciałam was przeprosić, że tak długo musieliście czekać, ale miałam problem za znalezieniem czasu. Gdy tylko siadałam by coś napisać albo musiałam coś zrobić, albo proszono mnie o pomoc, jednym słowem po prostu cały czas miałam zajęcie. Postaram się to nadrobić i już niedługo znowu coś dodać, ale nie wiem czy mi to wyjdzie. Także jeszcze raz mocno przepraszam i postaram się poprawić :)