Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

niedziela, 22 maja 2016

Rozdział XIX

- Nie pozwalam na kolejną zmianę serwetek! W takim tempie nie ustalimy wszystkiego do drugiej rocznicy ślubu! Nie i koniec! Możesz być księżniczką, ale  ja też mam coś do powiedzenia! - Ida usiadła zdziwiona przy głównym stole, ściskając w ręce pergamin, a jakiś przerażony Atlant stał obok i trzymał inny pergamin. - Koniec! Od tej pory nie ma sprowadzania starych zleceń i przeglądania! Robisz tylko te nowe, a na koniec sprawdzimy wszystko i to będzie ostatnia, słyszysz! OSTATNIA możliwość zmiany, nigdy więcej! Ty - wskazał na mężczyznę - biegnij z tym zamówieniem, a my przechodzimy do kolejnego punktu. Muzyka.
Księżniczka dalej w szoku złapała z jakieś próbki zespołów i zaczęła je pokazywać swoim doradcom. Zen ze spokojem wrócił do Jeana, który przestał się śmiać i patrzył się teraz z nieukrywanym respektem na chłopaka.
- No powiem Ci, że ładnie to rozegrałeś. Ida chyba pierwszy raz od dawna się znowu uśmiecha. -
- Miałem dosyć. Poza tym szkoda mi tego gościa, bo dwa dni temu na korytarzu spotkałem go i płakał, że nie widział żony, bo co próbuje wyjść do domu, to księżniczka znowu go wzywa. Chociaż tyle mogłem mu pomóc. Poza tym - Zen ściszył głos - może teraz pozwoli mi wyjść, to może uda mi się skontaktować z resztą. - Jean pokiwał głową i zanim ktoś się zorientował obaj wyszli spokojnie z sali, zostawiając Idę w otoczeniu doradców.
***
- Jak mogłam nie zauważyć?! Dawno nie czułam podziemia... Przepraszam - Annabeth siedziała przy stole, a Percy przewracając oczami próbował ją uspokoić. Ona jednak ciągle lamentowała i nie pomagały tłumaczenia, że to nie jej wina, że nikt się tego nie spodziewał, że wreszcie wszyscy chcieli już spokoju, więc nikt nie myślał, że coś takiego może się wydarzyć. W końcu Percy zabrał ją do kajuty, bo razem z Mel stwierdzili, że nic innego nie pomoże. Cała reszta załogi spała. Mel bardzo nie chciała, ale musiała kogoś obudzić i z nim porozmawiać, a Annabeth wydawała się najlepszym wyjściem. Jednak zaraz za nią przyszedł jej chłopak, więc opowiedziała wszystko im obojgu. No i potem córka Ateny się załamała. 
- Nie rozumiem tylko, dlaczego to masz być ty. - Percy wrócił do jadalni i usiadł naprzeciw siostry. 
- Sobie coś ubzdurał - nie podniosła głowy znad kubka z herbatą. Bała się, że syn Posejdona zobaczy w jej oczach wahanie, bo była pewna, że nie zniknęło jeszcze. 
- Mel, mnie nie oszukasz. Pociąga Cię władza. Nie spokojnie - podniosła wzrok, ale wahanie szybko ustąpiło przerażeniu - każdemu się zdarza. Potęga, siła, to już masz. Brakuje Ci władzy, a Konrad ją ma. Ale powiedz mi, czy warto ryzykować to wszystko dla takiego drania? - Mel otworzyła usta, ale zanim coś powiedziała Percy znowu ją ubiegł. - Nie pozwól proszę, żeby Cię to zniszczyło. Masz nas, masz Kostka. Odpocznij, ale nie daj się ciemności, proszę. - Nie chciał słuchać jej tłumaczeń, chciał, żeby ona sama sobie przemyślała wszystko, bo jak tylko skończył wstał i wyszedł zostawiając ją samą z myślami. Westchnęła ciężko i oparła się o stół. Chciała zasnąć.
***
Kostek obudził się w kajucie Mel. Zanim dotarło do niego gdzie jest i zanim przypomniał sobie co się stało jego tętno osiągnęło 100. Jak potem nie znalazł Mel to podskoczyło do 200 i wypadł na korytarz, od razu lądując na ziemi.
- Stary, ale błagam! - Percy podniósł się z podłogi rozcierając łokieć.
- Przepraszam, tak jakoś wyszło. A ty gdzie idziesz?
- Na patrol, w sensie na pokład, bo nikogo tam nie ma, a nikt inny chyba się do tego nie nadaje. 
- A nie widziałeś...
- Jest w jadalni, ale nie przeszkadzaj jej może na razie. Chodź ze mną. Opowiem Ci coś, a potem będziesz musiał do niej iść. 
Kostek trochę nieufnie poszedł za Percy'm na górę.