Znalezienie się na morzu zdecydowanie pomogło Percy'emu i Mel. Oboje chodzili uśmiechnięci i zrelaksowani. Jakiekolwiek potwory były jak zdmuchiwane przez fale. Nie czuli żadnego zagrożenia. Mimo to podróż szła bardzo topornie. I żadne nie potrafiło powiedzieć dlaczego tak się dzieje. Po trzech dniach, gdy odległość od Atlantydy dalej była zdecydowanie mniejsza niż odległość do Obozu Herosów, Annabeth zaczęła badać czemu się tak dzieje. Po dwóch godzinach badania Percy'ego, co cała reszta złośliwie komentowała "randką". Powiedziała, że Atlantyda mocno ich przyciąga i to pewnie dlatego wloką się tak niemiłosiernie. Wyrok był taki, że mają jak najbardziej skupić się na oderwaniu się od wyspy i myśleć o czymś innym. Mel i Percy poszli spać. Córka Ateny przez cąły wieczór chodziła naburmuszona, marudząc, że nie do końca to miała na myśli, co Kostek i Grover komentowali wybuchali śmiechu. W końcu Annabeth obrażona poszła spać.
Mel obudziła się około północy. Była wyspana, ale nie było to nic dziwnego biorąc pod uwagę, że poszła spać bardzo wcześnie. Na pokładzie delikatny wiatr rozwiewał jej włosy, jeszcze rozrzucone po głowie po spaniu. Oparła się o barierkę i spojrzała w sobie bliżej nieznanym kierunku.
- Obudziła się śpiąca królewna. - Kostek stanął koło niej. - Dobrze się spało?
- Bardzo dobrze. Ale w sumie nie wiem czemu poszliśmy spać. - syn Aresa się zaśmiał.
- Nikt nie wie. Annabeth przez dwie godziny chodziła i jęczała, że to nie tak miało wyglądać. Mam wrażenie, że ona bardzo chciała się przyczynić do tego zapominania przez Percy'ego, a wy po prostu poszliście spać. - dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Myślę, że jeszcze będą mieli okazję. -
- A w to nie wątpię. - Kostek uśmiechnął się tajemniczo, więc Mel popatrzyła na niego pytająco. - Nie poszła spać do Siebie. Ale kręciła się pod drzwiami dobre dziesięć minut. Nie wiem czy się bała czy chciała się upewnić, że nie widzimy. - Mel znowu parsknęła śmiechem, tym razem głośniejszym, dlatego Kostek przytulił ją, żeby ten śmiech jakoś stłumić.
- A Grover? -
- Poszedł rozmawiać z Kaliną i chyba też zasnął, bo od dwóch godzin go nie widziałem. Może to i dobrze. - Mel przygryzła wargę i popatrzyła na niego prowokująco.
- Czyżby to była jakaś propozycja? - Nie odpowiedział jej tylko przycisnął swoje usta do jej. Jedną ręką objął ją w pasie i przyciągnął do Siebie,a drugą wplótł w jej włosy. Ona zarzuciła mu ręce na szyję. Kostek podniósł ją i posadził na barierce przyciągając mocniej do Siebie. Zatracili się w sobie kompletnie, więc po pięciu minutach, gdy oderwali się od siebie zrobiło im się zimno, gdy wiatr wdarł się między nich.
- Tęskniłem za Tobą! Nigdy więcej nie uciekaj! - Mel siedziała na barierce, a Kostek opierał się przed nią.
- Nie będę. Zrozumiałam, że to żadne wyjście. I też za Tobą tęskniłam. - teraz to ona nachyliła się do niego, żeby go pocałować. - Poza tym widziałam twoje przerażenie, gdy znaleźliście mnie, a ja nic nie pamiętałam. Zrozumiałam, że sobie chciałam odpocząć, a niszczyłam Ciebie i innych. Byłam egoistką. Przepraszam. - Kostek przytulił ją mocno do siebie i pogłaskał po włosach.
- Obiecaj mi tylko, że już tak nie zrobisz. Poza tym, myślę, że powinnaś zadzwonić do rodziców, bo oni też się martwią. - Dziewczyna pokiwała głową, a po pokładzie rozeszło się stukanie kopyt.
- To wy nie śpicie? - Grover patrzył na nich lekko nieprzytomnie, jakby pierwszy raz widział ich razem. - Zresztą nie ważne. Teraz ja tu posiedzę. Sio!
Dwa razy nie trzeba było im powtarzać. Wpadli pod pokład i zawahali się. Mel wpatrywała się to w swoje drzwi, to w drzwi swojego chłopaka, a Kostek błądził wzrokiem po całym pomieszczeniu. Popatrzył na drzwi kajuty Percy'ego.
- Do diabła z tym wszystkim! - i zanim Mel zdążyła cokolwiek zrobić, pocałował ją mocno i razem wpadli do jej kajuty.