Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

piątek, 17 lipca 2015

Rozdział VIII

- Czy wy chcecie mi powiedzieć, że Melania wpadła w nasze przejście do Hadesu?! Przecież ono jest zabezpieczone, żeby nikt nie powołany tam nie wszedł! - Ida chodziła po komnacie. Strażnicy, którzy siedzieli przed nią, zdali sobie sprawę, że jest ona tak niebezpieczna jak jej ojciec! A do tego ona była półboginią. Przynajmniej tak mówił król.
- Jest zabezpieczone, przynajmniej zazwyczaj. Teraz prawie cała straż zajmuje się albo księciem Zenem, albo czeka w porcie, albo...
- Zostawcie Olafa w spokoju! W porcie ma być minimum straży. Zawieszę handel, jeśli dowiem się, że dzieje się coś niepokojącego!
- Z całym szacunkiem wasza wysokość, ale ty nie masz nad nami władzy - strażnik podniósł się i stanął naprzeciw księżniczki.
- Uważaj Ludwiku! Przypominam Ci, że na mocy mojego urzędu i władzy, przekazywanej mi przez ojca, straż i handel są sprawami, którymi zajmuję się odgórnie. Nawet on musi mnie prosić o zgodę. Tym bardziej nie wiem, dlaczego nie wiem nic o waszych poczynaniach. Idź i wykonaj moje rozkazy! Jeśli nie to zapewniam, że przewrócę tą wyspę do góry nogami!! - Od księżniczki było czuć moc jaką emanowała. Strażnik ukłonił się i wyszedł z komnaty. Ida zwróciła się do drugiego. - Idę teraz do Siebie. Znajdź mi mojego narzeczonego i przyślij do mnie. Ponadto, wyślij eskortę do Hadesu. Melanię trzeba znaleźć!!
***
Mel szła, ale światło nic jej nie dawało. Czuła się coraz bardziej zmęczona i przybita. Minęła już tyle rozwidleń, że nawet nie miała pojęcia, czy idzie w dobrą stronę. Gdzie wyjdzie... Upadła. Umrze tutaj, w tych ciemnościach...
***
- Imię? - Strażnik przeżuwał głośno gumę, co Annabeth doprowadzało do szału, ale nic nie mówiła.
- Perseusz. 
- Nazwisko? - Strażnik ciamciał coraz głośniej i Grover widział, że córka Ateny jest bliska wybuchu.
- Jackson.
- Cel wizyty? A nie, nie, nie. Najpierw paszport pana. 
- Żartujesz tak? Jaki paszport? 
- Taki żarcik. He he he - strażnik machnął ręką i otworzyła się brama. - A teraz poproszę panią. Imię?
Annabeth już wyciągnęła sztylet zza placów, gdy strażnik opadł na panel i światełko nad budką zmieniło barwę na czerwony. Zza ich pleców z innych statków rozległ się jęk, bo wszyscy postanowili zmienić kolejkę. 
- Coś ty zrobiła?! - Percy z przerażeniem patrzył na swoją dziewczynę. 
- Jeszcze nic. Przecież tylko wyciągnęłam sztylet. Uspokój się Glonomóżdżku! Nie wszystko zawsze to moja wina.
- Nie mówię, że to twoja wina, ale co my teraz zrobimy z tym strażnikiem? Przybywamy na misję pokojową, a tutaj...
- Ej wy! Uspokójcie się i chodźcie tu szybko. - drzwiczki stróżówki otworzyły się z cichym jękiem i wyłoniła się z niej głowa. - Szybciej! Bo zaraz znajdzie was mój ojciec!
***
- Która jest moja?! - Kostek stał i z przerażeniem wpatrywał się w zawieszki, które leżały na stole. Wszyscy za to wpatrywali się w niego z przerażeniem. Wszyscy poza Ewą, która patrzyła podejrzliwie na niego i z lekkim rozbawieniem.
- Naprawdę nie masz pojęcia? Jedna jest z mieczem, druga z sową, a ty się jeszcze zastanawiasz. - rzeczywiście wszyscy pokiwali głowami i zdali sobie sprawę, że Ewa ma rację. Kostek wysunął do niej rękę i podał zawieszkę z mieczem. Wtedy pojawił się wielki wodny ekran.
" Kostek? Na Zeusa, dzięki, że jesteś! - Percy wpatrywał się w syna Aresa z przerażeniem."
- Co się stało? - Ewa zapięła zawieszkę i schowała się poza polem widzenia.
"Szybko musisz się jak najszybciej dostać na Atlantydę. Mamy problem i to duży" 
Obraz zamigotał i zniknął.
- Szybko! Musimy iść! - Kostek wybiegł z pokoju, a reszta za nim.
***
Mel leżała na podłodze. Dookoła słychać było tupanie, więc wywnioskowała, że znajduje się w miejscu, gdzie znajduje się dużo osób. Pomału otworzyła oczy, ale nie widziała nic poza czarnym sufitem.  Zaczęła się delikatnie podnosić, ale zakręciło jej się w głowie.
- Spokojnie, księżniczko! - ktoś złapał ją za ramiona i pomógł jej usiąść. Po chwili przed twarzą zobaczyła jakiegoś chłopaka. Miał czarne włosy, zielone oczy i szeroki uśmiech, którym ją obdarzył. Nie potrafiła się oprzeć i też się uśmiechnęła do niego. - Wszystko ok? Nie mogłem Cię dobudzić trzy dni. Co Cię podkusiło, żeby tu za mną iść? To tylko przejście dla Atlantydów, a ty z tego co wiem nie jesteś jedną z nich.
Znowu się uśmiechnął, ale teraz jakby troszkę zimniej. Mel nie wiedziała, kim jest i co ona robi tu z nim. 
- Gdzie ja jestem? - Mel starała się rozejrzeć dookoła, ale pulsujący ból w głowie nie pozwalał jej na to.
- Jak to gdzie? W Hadesie, słoneczko. - chłopak rozłożył ręce jakby chciał jej pokazać cały świat. Wtedy Mel zauważyła, że znajduje się na Łąkach. - W Twoim nowym domu. - chłopak pochylił się do niej i pocałował, a ona chciała się wyrwać, ale nie mogła. Puścił ją i zaśmiał się gorzko, a po jej policzkach pociekły łzy. "Gdzie są moi przyjaciele? Gdzie jest Kostek?"
- To na nic! - chłopak wydawał się czytać w jej myślach. - Teraz jesteś już tylko moja!
--------------------------------------------------------------------------
Bardzo przepraszam za taką długą nieobecność, ale dzisiaj wracam z nowym rozdziałem, a jutro niespodzianka :*

1 komentarz:

  1. Do Hadesu? To Mel jest w HADESIE? Ale ona żyje, prawda? O Mater Dei... Spodobała mi się za to siła charakteru Idy - wreszcie ktoś pokazał tej całej straży! Dobrze im tak, niech się boją! Ha, ha, faktycznie straż graniczna na Atlantydzie zupełnie jak u nas na lotnisku czy coś. Te czerwone światełka... No cóż, nie dziwię się Annabeth, bo mnie też "ciamcianie" gumy potrafi porządnie zirytować. Taki los widocznie. Ida jak zwykle w porę :) Naprawdę ktoś powinien dać popalić temu jej ojcu... Niby tu się nie pojawił i w sumie to nic nie zrobił, ale samo jego wspomnienie mnie wkurzyło. Wstrętny dziad... No nic, poczekam, bo myślę, że prędzej czy później dostanie za swoje, przynajmniej częściowo. O matko, o matko, o matko... Kim jest ten chłopak?! Co on tam robi?! Czego on chce od Me?! W pierwszej chwili nawet wydawał się w porządku... Dopóki nie okazał się następnym dupkowatym Atlantydem. Bo on jest Atlantydem, prawda? Skoro to przejście tylko dla Atlantydów... Oni mają własne przejście do Hadesu? A jeśli tak, to czemu ten chłopak łazi nim w tę i z powrotem? Mater Dei... Dobra, lecę komentować dalej :)

    OdpowiedzUsuń