Obróciła się na pięcie i posłusznie powlokła się do komnaty ojca. Chociaż w sumie to była jedna z komnat matki, których jej nigdy nie wolno było oglądać. W środku dalej stały jej meble. Skąd to wiedziała? Tylko ona we wszystkich swoich meblach wstawiała klamki w kształcie litery pi. Nikt nigdy nie wytłumaczył jej dlaczego, ale ona też nie pytała. Tak samo jak teraz bała się zapytać ojca, co tu robią. Dlaczego tutaj chciał z nią porozmawiać i co on robił w tej części zamku? Zazwyczaj nie zapuszczał się w takie rejony. Z tego co ona wiedziała, ojciec bardzo kochał matkę, ale cała służba zawsze powtarzała, że ona tu nigdy nie pasowała. To dlatego jej część zamku płynnie przechodziła w część pracowniczą. Jednym słowem Ida wiedziała, że coś jest nie tak skoro królowa dostała najgorszą część zamku.
- Usiądź - król opadł na fotel. Pomimo, że w sumie dalej wyglądał młodo, to w jego ruchach było widać już pewne zmęczenie. Ona wiedziała, że ojciec już zaczął szykować swoje odejście do Hadesu. Podsłuchała jego rozmowę z jednym z doradców, w której mówił, że "już zaczął czynić odpowiednie kroki". - Kochanie, jak zostaniesz królową pewnie chciałabyś zachować swoje komnaty, jednak nie możemy pozostawić tych pustych...
- A co za różnica? Przecież już tyle czasu stoją puste. Nawet ja już nie pamiętam matki, to co dopiero te pokoje...
- To przez pamieć! Zastanów się nad tym co mówisz! Chciałbym, żeby te pokoje przejął Zen. - król czekał na reakcję córki.
- A co z twoimi? Przecież powiedziałeś mi kiedyś, że jak ja przejmę władzę ty się usuniesz. - Ida wstała, bo coraz bardziej czuła się niekomfortowo w tej rozmowie.
- Ale to są apartamenty królewskie! On nie będzie królem!
- Mylisz się! Będzie! - Ida wybiegła z komnaty. Król wpatrywał się beznamiętnie w drzwi. Spodziewał się takiej reakcji, a nawet spodziewał się większego wybuchu.
- Oby Konrad coś wymyślił... - wstał, rozejrzał się po meblach królowej i wyszedł za córką.
***
Percy leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Już dwa dni spędzili w pałacu. Na szczęście część Idy była chroniona i król nie mógł sobie w nią wejść bez zgody córki. To dawało im pewną swobodę. On jednak i tak większość czasu spędzał w pokoju, bo fakt bycia na wyspie i nie możliwości wyjścia na plażę jego, jako syna Posejdona, bardzo dobijała.
- Znowu leżysz? - Annabeth weszła bez pukania. Ona czuła się tu świetnie. Ida pokazała jej swoją osobistą biblioteczkę, a poza tym opowiadała jej historię Atlantydy, więc córka Ateny coraz więcej rozumiała z ich życia.
- A co mam robić? - Percy podniósł głowię i popatrzył na nią. Opadła na łóżko koło niego.
- Nie wychodzisz prawie w ogóle. Siedzisz tutaj sam. To nie dąży do niczego dobrego. - jego dziewczyna zaczęła mówić, jakby nie usłyszała jego pytania.
- A co mam twoim zdaniem robić?! - usiadł i popatrzył w jej szare oczy. Ona zobaczyła w jego oczach sztorm. Ostatnio był bardzo nerwowy. Nie wiedziała co się dzieje.
- Wyjdź ze mną na spacer. Chociaż po korytarzu. - zbliżyła się do niego. - Popatrzmy przez okno. Możemy spróbować poprosić Idę o pozwolenie na wyjście na zewnątrz. - mówiła już teraz praktycznie w jego usta. - Najlepiej nocą. Port wygląda zjawiskowo. - Percy nie wytrzymał i pocałował swoją dziewczynę. Ona uległa, bo wręcz chciała do tego doprowadzić. Czuła jak z syna Posejdona uchodzi gniew. Objął ją i przyciągnął bliżej do siebie. Włożył rękę w jej piękne, blond włosy, ale zaraz wszystko ustało. Oderwali się od siebie i wpatrywali w okno, w które pukała uporczywie mała sowa. Annabeth wstała ostrożnie i otworzyła ptakowi. Ten wleciał i momentalnie zmienił się w chłopaka.
- Nawet nie wiecie jak ciężko was było znaleźć. - Ten otrzepał się i opadł na najbliższy fotel.
- KOSTEK! - Percy wstał i rzucił się na przyjaciela.
- Daj mi odetchnąć! Mi też się śpieszy, ale zaraz będziesz opowiadać - to mówiąc zasnął.
***
Do Melanii już dawno dotarło, że nie ma ucieczki z tego miejsca. Konrad nie żartował.Naprawdę chciał ją tu przetrzymać. Musiała jednak przyznać, że spędzając czas z nim, odkrywała jego dobre strony. Był oczytany, przystojny, zabawny i ku swojemu zaskoczeniu uwielbiała z nim rozmawiać. Co prawda spotykała go tylko podczas posiłków. Pojawiał się w jej pokoju, bo pomimo tego, że wolno było jej z niego wychodzić, praktycznie z tego nie korzystała, pięć minut przed określoną porą jedzenia. Podawał jej szarmancko ramię i razem przechodzili do jadalni. Tam siadali przy czteroosobowym stole, a szkieletowi kelnerzy podawali im posiłki. Nigdy nie było między nimi wtedy ciszy. Oboje się wyluzowywali. Konrad pytał Mel jak minął jej dzień, czy nie ma ochoty na spacer. Była tu trzeci dzień, a chęć ucieczki w niej malała. Czuła, że polubiła syna Hadesa, ale na jego plany nie chciała się godzić. On jednak od czasu ich pierwszej rozmowy nie naciskał. Czuła, że to była nowa strategia (w końcu była córką Ateny), ale nie chciała wracać do tematu, bo a nóż widelec zapomniał.
- Czy nie chciałabyś przejść się ze mną? - Konrad dotknął jej dłoni, która leżała, koło talerza. - Chciałbym Ci pokazać tutejsze tereny. Oczywiście jeśli się zgodzisz. -
Mel wpatrywała się w jego twarz. Uśmiechnął się lekko i bardzo się jej spodobała ta zmiana wyrazu twarzy. Serce córki Ateny zabiło mocniej.
- W sumie nie widzę przeszkód, żebyśmy mogli się wybrać na mały spacer. - chłopakowi nie trzeba było mówić dwa razu. Zawołał swoich sługusów, żeby posprzątali po kolacji, a sam podał dziewczynie rękę i poprowadził w stronę korytarza, którego Mel jeszcze nie widziała. Był cały pomalowany na zielono. Były drzewa, krzaki, nawet w oddali było widać zarys morza.
- To mi przypomina o przyrodzie, bo nie umiem o niej od tak zapomnieć. Wbrew pozorom jestem normalnym człowiekiem. - uśmiechnął się delikatnie i popchnął drzwi, którymi korytarz był zakończony. Mel spodziewała się ciemności i czerwonego nieba. Widok ją zaskoczył. Niebo rzeczywiście było w kolorze czerwieni, ale przed nią rosły piękne zielone rośliny.
- To jest moja hodowla eksperymentalna. - Konrad widząc zachwyt Mel objął ją ramieniem i poprowadził wśród drzew. - Mieszam gatunki, żeby stworzyć tutaj piękny zielony ogród. Idzie bardzo ciężko. Dużo pomaga mi Hades, który zmusza Demeter, żeby troszeczkę mi pomogła. Jak się podoba? -
- Jest piękny. Nie sądziłam, że tutaj może być tak ładnie. -
- Ale to nie wszytko. Chciałbym, żeby ten kawałek Hadesu, była jak najbardziej podobny do normalnego świata. Chciałbym czystą wodę, może morze... -
- Czemu po prostu nie wrócisz na powierzchnię? - Mel stała naprzeciw chłopaka, którego zapał w oczach nagle zgasł, a głowa opadła, tak że wpatrywał się teraz w ziemię pod stopami.
- Nie mógł bym. Nie pasuję tam. Poza tym... - westchnął ciężko. - Nie mogę przez klątwę na mojej matce. Ona zjadła granat z ogrodu Persefony, ale bardzo chciała wrócić na powierzchnię. Zresztą tego chciał i król Atlantydy, a nawet sam Posejdon interweniował. Hades zgodził się tylko jeśli ja zostanę tutaj, chociaż czasem mogę wychodzić na powierzchnię. - pojedyncza łza spadła na ziemię. Mel nie wiedziała co robi. Podeszła do niego, złapała za brodę, żeby zmusić go do spojrzenia jej w oczy. Konrad złapał ją jedną ręką w pasie, a drugą wplótł w jej włosy, Jego usta zbliżyły się do jej ust, ale zastygły kilka milimetrów przed nimi. Mel przyciągnęła go do siebie i złączyła w pocałunku...
Bardzo ciekawy rozdział, najlepsza była końcówka <3 Taki ognisty pocałunek <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
~ Julie
Zapraszam też do siebie, fajnie jak wpadniesz :D
http://dalsze-losy-herosow.blogspot.com/
http://ulica-niespelnionych-marzen.blogspot.com/
http://tworczosci-julie-tajemnicza.blogspot.com/
http://art-school-story.blogspot.com/
Ps.
Przepraszam, że komentarz taki krótki, ale nadrabiam teraz wszystkie opowiadania, których nie miałam jak czytać przez wyjazd...
Nie lubię króla. Wiem, że się strasznie powtarzam, ale ten facet normalnie działa na mnie jak czerwona płachta na byka. A że już pierwsze dwa słowa mi powiedziały, że się pojawi... Ech, nie trawię go. Prawie jak mojego nauczyciela fizyki, a jego wprost nie znosiłam. Także... No, wiadomo. Hm, ciekawi mnie to "pi" w komnatach królowej i czy ono coś znaczy. Bo wydaje się znaczące. Pożyjemy, zobaczymy. Ha, jest Kostek! No, to teraz można robić akcję odbijania Mel! Dobre strony? To Konrad ma dobre strony? Ej, a ja już zdecydowałam, że go nie lubię! To jednak on jest dobry i mamy go lubić czy po prostu Mel coś odbiło? Malała w niej chęć ucieczki?! Mater Dei, Mel, co się z tobą dzieje?! Facet przetrzymuje ją w Hadesie, nagle postanawia, że będzie jego żoną i w ogóle, a ona się z nim zaprzyjaźnia? Rozumiem, żeby jeszcze chciała uśpić jego czujność, ale ona tak na serio... Coś czarno widzę ten ratunek. Biedny Kostek! No dobra, masz mnie, przez chwilę zrobiło się żal Konrada. Przez chwilę. Dopóki Mel go nie pocałowała. Co ty najlepszego wyprawiasz, dziewczyno?! Podwójnie biedny Kostek! Mam nadzieję, że jak przyjdzie co do czego, to Mel się szybko ogarnie, bo inaczej... Będzie źle. Bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lakia
Oj, Kostek!
OdpowiedzUsuńJa myślałam, że tą sowe przysłała Atena.
Biedna Ida :-(
Moment Percabeth uroczy ♥♡