Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział XI

- Kostek, Kostek, KOSTEK! - Annabeth potrząsała go za ramię. Chłopak patrzył na nią nieprzytomnie mrużąc oczy, a ona w tym czasie przewróciła swoimi. - Obudź się wreszcie, bo prześpisz całe życie! -
- Nie do końca rozumiem o co Ci chodzi... - Grover siedział nad jakimś liściem, który za pewne był kolejnym raportem. - Czysto teoretycznie to jemu powinno zależeć bardziej. -
Do syna Aresa właśnie wtedy dotarło gdzie jest i co robi, a w zasadzie co powinien robić.
- NA ZEUSA! - wszyscy z przestrachem popatrzyli w stronę okna, ale nie zauważyli żadnej błyskawicy. - DLACZEGO DOPIERO TERAZ MNIE BUDZICIE?! -
- Tak po prawdzie to wina Percy'ego. Kazał dać Ci trochę czasu na zregenerowanie sił. Ida była tu pół godziny temu i powiedziała to samo. - Annabeth siedziała z lekko niezadowoloną miną na łóżku.
- A gdzie oni teraz są? - Kostek lekko ochłonął i rzucił się na kanapki, które leżały na stoliku. Annabeth prychnęła i chłopak odskoczył z kanapką w ustach - No szo?
- Nie przejmuj się. Ona jest zazdrosna. Ida przyszła zapłakana i Percy poszedł z nią porozmawiać. No, a Annabeth nie podoba się, że jej chłopak poszedł z inną. -
- Cicho bądź kozłonogu! Wcale nie jestem zazdrosna! - tym razem to Grover prychnął, a Kostek wrócił spokojnie do konsumpcji.
***
Konrad był tak zaskoczony, że Mel się zgodziła, że już po chwili chciał się od niej odsunąć. Nie pozwoliła mu na to. Z zaskoczeniem stwierdziła, że nie smakował podziemiem. Jego usta miały smak morza i owoców - jej ulubionych rzeczy. To poskutkowało tym, że gdy chłopak chciał przerwać pocałunek, ona wpiła się w niego jeszcze bardziej. Syn Hadesa wplątał swoje palce głębiej w jej włosy, a ona zmierzwiła jego czuprynę. Czuła się świetnie, nie przeszkadzało jej nic. Przez moment czuła, że mogłaby tu zostać, z nim, przecież nic jej nie trzymało tam u góry... Jeszcze nigdy nie czuła się tak dobrze, jeszcze z nikim, nawet z K...
- Nie! - w jednym momencie wszystko przysnęło. Oderwała się od chłopaka. Miała rumieńce na policzkach, a lekki uśmiech błąkał się jeszcze po jej twarzy. Jednak oczy psuły ten efekt. W nich rozgrywał się mały sztorm. Konrad z satysfakcją zauważył, że pomimo tego, że to ona się odsunęła, nie oderwała jeszcze jego ręki, a ich głowy były nie dalej jak piętnaście centymetrów od siebie. - Nie mogę. Przepraszam Cię, ale nie mogę. - 
- Dlaczego? - spojrzał jej w oczy, była bardzo skupiona. Nie wiedział, co zmieniło tak diametralnie sytuację. Teraz Mel odsunęła się jeszcze dalej, tym samym zmuszony był zabrać rękę z jej biodra. 
- Przez moment myślałam... Wydawało mi się, że możemy spróbować. Polubiłam Cię i nawet jeśli to złamałoby mi serce, bo przecież, moje życie toczy się tam na górze, to pomyślałam, że mogłabym Cię pokochać Konradzie. - jego serce zabiło mocniej. Czy ona to powiedziała? Czy powiedziała, że mogłaby go pokochać? Złapał ją za rękę, jednak ona ją szybko wyrwała. - Ale tak się nie stanie. -
Jego oczy zgasły i znowu wpatrywał się w ziemię. Jego mózg pracował na najwyższych obrotach. Gdy podniósł głowę w jego oczach widziała gniew.
- To przez niego tak? - słyszała pretensje w jego głosie i szybko przeanalizowała sytuacje, oddychając z ulgą, gdy przypomniała sobie, że niedaleko jest woda. - To przez tego syna Aresa?! Widziałem go w twoich wspomnieniach. Życie dzieci boga wojny jest bardzo kruche! Pamiętaj o tym szmato! -
Mel zastygła słysząc co on do niej mówi i wtedy w jej żyłach zawrzało. Konrad nawet nie zauważył kiedy wokół niego wyrosła fala wody. 
- Nigdy, NIGDY TAK DO MNIE NIE MÓW! - szkielety wezwane przez niego rzuciły się na nią, ale nic nie potrafiły zdziałać. Mel działała na najwyższych obrotach. Syn Hadesa siedział w wielkiej wodnej kuli i wydawało by się, że taki będzie jego smutny koniec, bo córka Ateny, ani trochę nie zamierzała odpuścić. Jednak z tej chwili obok niej pojawiło się światło.
- Puść go. Wiem, że to kanalia, ale za zabójstwo ZAWSZE jest kara. - Hades pstryknął palcami i Mel upadła. Jakiś szkielet złapał ją w ostatniej chwili. 
- Najwyższy czas, OJCZE. - Konrad otrzepał swoje ubranie i stanął nad dziewczyną. - Bezczelna, mała szmata. Powinienem ją teraz wykończyć. - Hades złapał go za kark
- NIKOGO NIE BĘDZIESZ WYKAŃCZAŁ! - wycedził przez zęby. - A teraz odstawisz ją grzecznie do zamku, bo jak nie to będziesz miał rodzinne kłopoty. -
- Jak ją odstawię też będę miał rodzinne kłopoty. Też mi różnica. - Syn Hadesa próbował mu się wyrwać, ten jednak będąc w swojej boskiej postaci był dla niego za silny. 
- Twój ojciec to ja, a nie on! To jest pierwsza sprawa, a druga, że lepiej nie mieć wrogów w swojej boskiej części rodziny. Zabieraj ją, a ja jej wyczyszczę pamięć w Lete. Nie będzie Ciebie pamiętać i lepiej, żeby tak zostało! - to mówiąc zniknął, razem z Mel, by kilka sekund później oddać ją swojemu synowi, który z nietęgą miną, wrócił do pałacu. Wszedł do niego bezszelestnie cieniem i przedarł się do komnat swojej siostry. 
- Jeszcze się zobaczymy. I nie pomoże Ci, żadna pamięć o Kostku... - na dźwięk imienia swojego chłopaka Mel otworzyła oczy, a Konrad szybko zniknął. Jednak w jej pamięci wyrył się obraz chłopaka o zielonych oczach i czarnych włosach...
***
Zen szedł właśnie korytarzem do swojej narzeczonej. Król dzisiaj z nietęgą miną poinformował go, że jutro będzie mógł brać udział w naradzie, co ma pomóc mu w późniejszym przejęciu funkcji króla. Syn Afrodyty właśnie chciał przekazać radosną wiadomość Idzie, ale na korytarzu zobaczył jakąś postać. Podbiegł szybciej by jak najszybciej rozwiązać zagadkę.
- Mel? Jak ty u licha się tu znalazłaś?! Na Zeusa, jak ja się cieszę! - przytulił przyjaciółkę i pomógł jej wstać.
- Przepraszam, ale, ale kim ty jesteś? - twarz Olafa stężała, a dziewczyna patrzyła na niego z przerażeniem.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam bardzo, że taka krótka, ale po prostu nie chciałam poruszać wielu wątków w jednym rozdziale jak to miało miejsce w poprzednim. Już nie długo kolejny. Tym samym ENJOY! :D

5 komentarzy:

  1. Dodajesz teraz tak często rozdziały,że nie nadążam komentować.
    Rozdział super. Z tą końcówką to pojechałaś. Amnezja!!!
    Czekam z niecierpliwością na następny oraz życzę udanych wakacji.
    Mogę następnym razem zaprosić cię na mojego bloga z OS ?
    Tak pytam,bo nie masz zakładki spam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że tak zapytam jak idiotka xd
      O co chodzi z tym OS? :P

      Usuń
    2. OS= One Shot
      To jest krótka historia, która jest zapisana w jednym rozdziale.

      Usuń
    3. Mówiłam, że jestem blondynką xd no oczywiście, że możesz - wszystko chętnie czytam :D

      Usuń
  2. Wybacz, że ja tak tylko na chwilkę, ale zaraz wyjeżdżam na wykopaliska, także... Czas goni! Niezazdrosna Annabeth... Przynajmniej jest się z czego pośmiać :) Uf, tak mi ulżyło, gdy Mel jednak się odsunęła. Aż już się bałam, że wszystko przepadło... Ha, wiedziałam! Wiedziałam, że Konrad jednak jest zły! Ja ci dam! Jam jesteś szmatą, fujaro! Właśnie przez chwilę tak się zastanawiam, czemu Hades wyjeżdża z Lete, ale pomyślałam, że może bogowie potrafią jakoś usunąć tylko część wspomnień. A tu... A jednak... Mel NIC nie pamięta! NIC! Tego się zdecydowanie nie spodziewałam, przyznaję się bez bicia. I co teraz będzie? Osobiście o odzyskiwaniu wspomnień z Lete nie słyszałam, przecież ona je rozpuszcza... Przepadają na zawsze... O, Mater Dei! Tym mnie zagięłaś, kompletnie. Już sama nie wiem, czy nowego rozdziału bardziej się boję czy nie mogę doczekać.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Lakia

    OdpowiedzUsuń