Wylądowali na czymś miękkim, najprawdopodobniej na poduszce, dokładnie przed Wielkim Domem. Starali pozbierać swoje kończyny i myśli, gdy poduszka zabeczała.
-Beee.! Jasne, lądujcie sobie na mnie. Kogo obchodzi, że władam Dziką Przyrodą? Taki tam następca Pana, ale kto to szanuje? - zapytała z pretensjami poduszka, gdy cała czwórka wstała z niej.
Wbrew temu co mogło by się wydawać, najszybciej ocknęła się Melania.
-Ty jesteś Grover! O matko! Podziwiam Cię! Witaj następco Pana, panie natury! - szybko wyrzucała z siebie słowa.
- O!! Już cię lubię. A wy? - zagadnął Grover i popatrzył po jej towarzyszach. - Aaa... Phil, Zen i Ewa. Ale wasza misja jest w Polsce... to znaczy, że... aaaa!!! CHEJRONIE! TO ONI! - krzyknął i wbiegł po kilku schodkach na taras.
Zdezorientowani półbogowie, poszli za nim. Na tarasie, jak zwykle stał stół, a przy nim siedziały dwie osoby, no i Grover, który właśnie tam wbiegł. Mel popatrzyła się na mężczyznę w lamparciej koszuli hawajskiej, przed którym unosiły się karty, a on głaskał głowę lamparta wystającą ze ściany domu.
- Dionizosie! - powiedziała Mel i padła na kolano, a pozostali poszli, za jej przykładem.
- Oh! Ona mnie zna! I oddaje cześć. Lubie ją już. Tak to ja. A ty to kto? -
-Melania Nowakowska. Nie do końca wiem, co tu robię, ale tyle o was czytałam. -
- Witaj dziecko! Czytałaś? - zagadnął Chejron
- No tak! Ty jesteś centaurem, ale podczas pierwszych spotkań wolisz postać kaleki na wózku, bez obrazy - mówiła Mel.
Wszyscy wydawali się być zdziwieni jej wiedzą, tylko Grover mruknął coś w stylu "pokolenie Riordana".
- Pokolenie Riordana mówisz Grover... Czytałaś? - zwrócił się Chejron bezpośrednio do Mel.
- Na bogów! Oczywiście! Genialne książki! - dziewczyna wyraźnie się ożywiła.
- Ha! Mówiłem! Zarabiamy na tych książkach - to prawda, ale śmiertelnicy dowiadują się o naszych tajemnicach. - powiedział Pan D. nie patrząc na nich tylko w swoje karty. - Wygrałem!
- Jednak nie Panie D. - powiedział mu centaur, pokazując swoje karty, Dionizos mruknął coś o kolejnej wygranej konia oraz że musi się odświeżyć i poszedł do Domu, a gdy tylko zniknął, głowa lamparta wyparowała.
- Usiądź! - Chejron nakazał Mel i Groverowi - Wy idźcie odpocząć przed kolacją i ogniskiem, ale ty Ewo zostań.
Chejron odczekał, aż chłopacy odeszli i zaczął mówić.
- Jesteś tu... wiesz chyba dlaczego, skoro czytałaś książki Riordana. To tez półbóg, syn Apolla. Zapragnął opisać życie w obozie, gdy 6 lat temu pojawił się Percy. Wiele nam to ułatwia, bo nie trzeba tyle tłumaczyć, prawda Grover? - satyr pokiwał głową. - Ale tobie i tak musimy wytłumaczyć to i owo. Zostałaś uznana. Wiedzieliśmy, że to się stanie, bo od dłuższego czasu Olimp nas na to przygotowywał. -
- Przygotowywał? Ale na co? - Mel zapytał centaura, ale zauważyła, że chce kontynuować zamilkła.
- Na Ciebie. Jesteś Dzieckiem Olimpu. - powiedział to tonem kondolencji, a widząc ich zagadkowe miny ciągnął dalej - Tak nazywa się półbogów, w których żyłach płynie krew więcej niż 2 bogów. Ty masz boskiego rodzica, ale twoi rodzice i dziadkowie, też mają. Matka córka Ateny, ojciec syn Posejdona, rodzice matki to córka Aresa i syn Zeusa, a rodzice ojca to syn Dionizosa i córka Afrodyty... -
- Zawsze powtarzałem Jonaszowi, że ta Oliwia, go zauroczy, ale on sobie nic z tego nie robił. I jak skończył? Mam jego wnuczkę na Obozie... - przez okno usłyszeli głos Pana D.
- Dziękujemy Dionizosie. - powiedział z przekorą Chejron i ciągnął dalej. - Musisz zostać jeszcze uznana przez rodzica i musisz dostać patrona, znaczy on musi sobie ciebie wybrać, ale jesteś już tutaj - w rodzinie.
-Ale jak można mieć pełną rodzinę będąc półbogiem? - zapytał Grover ubiegając Mel i Ewę.
-Dobre pytanie Groverze. To zagranie godne Zeusa - w tle słychać było piorun - Bogowie nie mają DNA, a rodzina im więcej ma boskiej krwi tym mniej wykrywalna, nie osoba - rodzina. Za dużo półbogów, za dużo szukania. Nie ma potworów, nie ma problemów. Wystarczy DNA jednego z dwójki śmiertelnych rodziców dać bogowi i już mamy dziecko z DNA obydwóch swoich śmiertelnych rodziców. Proste? Proste. A powstają nam Dzieci Olimpu, takie jak Melania. - powiedział z uśmiechem Chejron.
- Czyli jestem nienormalna? - zapytała dziewczyna.
- Nie nienormalna. Wyjątkowa. Masz rodzinę i boską, i śmiertelną w twoich żyłach płynie krew połowy olimpijczyków w tym 2 największych. Twoja rodzina wiedziała co robi przenosząc się do Polski, pomimo tego że cała odbyła tu szkolenie. Teraz twoja kolej. - Centaur wytłumaczył do końca sytuację.
- Ale w takim razie kto jest moim boskim rodzicem? - Mel drążyła temat.
- A to powinniśmy się dowiedzieć nie długo. A teraz, wiem że znasz obóz, ale na żywo to co innego. Ewo, oprowadzisz koleżankę? -
- Jasne Chejronie - powiedziała Ewa i dziewczyny odeszły w stronę domków.
- Chejronie. Czy to ona? Ta na którą czekamy? - Grover niespokojnie zaczął gryźć blat stołu.
- Zostaw stół satyrze! Tak to może być ona. Wyczuwam od niej wielką moc. Jeszcze takiego Dziecka Olimpu tu nie było, ale poczekajmy na rozwój wydarzeń, nie przyśpieszajmy ich. - odpowiedział mu centaur i popatrzył w stronę odchodzących dziewcząt.
Super blog:) Opowiadania są extra! Czekam na następne rozdziały ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że CI się podoba :)
UsuńGenialny, oryginalny pomysł bardzo mi się podoba, aż cię zaobserwuję :)
OdpowiedzUsuńwbijajcie do mnie: http://heroes-new-adventure.blogspot.com/