Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 5 - ODNAJDUJEMY SIĘ

Mel i Kostek weszli do jadalni akurat po domku Ateny. Mel miała dzisiaj dzień zapoznania, więc nikt się nie czepiał, a do tego, że syn Aresa się spóźnia to już wszyscy przywykli. Melania usiadła koło Ewy przy stole Ateny. 
- Mel, chciałabym żebyś poznała naszą grupową - Annabeth. - Ewa wskazała na blondynkę, która siedziała naprzeciwko.
-Miło mi. Tyle o tobie czytałam. - powiedziała Mel podając jej rękę.
-Czytałaś? Aaa... Riordan. Spoko facet. Jego dzieci czasami nas odwiedzają, on już nie potrzebuje. Umie dużo, a im człowiek starszy i im dalej od NY tym mniej go atakują. - wyjaśniła z uśmiechem Annabeth. 
-Witam wszystkich! Dzisiaj zjawiła się u nas kolejna obozowiczka. Nie jest jednak zwykła. Jest Dzieckiem Olimpu - gdy Chejron to powiedział po sali przebiegł cichy pomruk trochę strachu, trochę podniecenia. - Spokojnie, spokojnie. Wszyscy wiecie co to znaczy. Przecież znacie Olimpię. - To mówiąc wskazał na dziewczynę siedzącą przy stoliku Aresa. - Tak więc nazywa się ... Panie D. czy mógłby pan? 
-Ah tak. Witam OFICJALNIE na Obozie Herosów Medeę Nowowalijską - powiedział Dionizos siłując się z puszką dietetycznej coli.
-Eh... Melanię Nowakowską witamy. Córkę Ateny, podopieczną Posejdona. - wszyscy wydali się zdziwieni takim połączeniem, ale za chwilę przywitali się grzecznie.
-Oni wszyscy wiedzą co to znaczy? - Mel zwróciła się do Ewy, ale odpowiedziała jej Annabeth.:
-Wiedzą. Byliśmy przygotowani na ciebie - uśmiechnęła się przyjaźnie. - A poza tym jest Olimpia. Ona ma co prawda tylko 3 bogów. Po ojcu. Jej dziadek był synem Apolla, ojciec synem Aresa, a ona jest córką Afrodyty. Ares jest jej opiekunem, dlatego tam mieszka, ale uczy się i szkoli z Afrodyta. - Spojrzała na stolik, gdzie siedziały dzieci bogini miłości. - Poprawka: ona ich uczy. Ty będziesz uczyć się z nami, a mieszkać u Posejdona. Będę cię napewno odwiedzać albo raczej widywać, wiesz Percy. -
- Jasne. A on wogóle tu jest? - Mel popatrzyła się po jadalni, ale kompletnie nie wiedziała kogo szukać.
- A tak... ale teraz wysłali go z Jasonem na Olimp. Wrócą jutro zapewne. - tłumaczyła grupowa. - Ale ty rozgość się. Dzisiaj masz wolne. Ewa - zwróciła się do dziewczyny - ty razem z nią. Oprowadź, opowiedz, zabaw. Dzisiaj bez stresowo. -
Kolacja się skończyła i dziewczyny poszły nad brzeg. Tam było najciszej i najspokojniej. Usiadły na piasku, gdy dosiadł się do nich chłopak. 
- I jak Mel? Podoba Ci się? Musi, zagorzałemu czytelnkiowi Riordana musi się podobać. - Kostek przerzucał swoim mieczem piasek, gdy nagle uderzył go strumień wody. - Za co to?!
- Wybacz. Źle machnęłam ręką - Mel uśmiechneła się. - Masz za swoje! Przez cały czas od początku semestru myślałam, że jesteś chory! A ty co? Tutaj? Wakacje? Jesteś nieznośny! - Mel była tak zła, ze woda zaczęła się sama podnosić i formować wir.
-Ee Mel? - Ewa delikatnie chciała, ale Kostek stał już naprzeciwko niej.
- Tęskniłaś? Na bogów, naprawdę? - patrzył na Mel z podziwem, ale widząc jej mord w oczach powiedział - Nie chciałem zostawać. Ale nie miałem wyjścia. Na ferie nie przeniosłem się jak wszyscy Hermesxpressem ani PKSem Apollo i leciałem normalnym rejsowym samolotem. Wylądowałem w Chicago, bo taki miałem bilet, a musiałem się tu dostać, po drodze atakowały mnie potwory i zdałem sobie sprawę jaki słaby jestem. A jak ktoś przypomiał mi, że to Ares jest moim ojcem - tu spojrzał na Ewę, która odwróciła głowę z miną "ja nie wiem o czym on mówi" - postanowiłem zostać do wakacji. Tu mnie uczą, wychowują. Mama wie gdzie jestem i jest spokojna. Czekałem na ciebie, bo wiedziałem, że musisz tu trafić. Każdy tu trafia - nawet ta przybłęda Zen. - 
-Czyli wy wszyscy wiedzieliście, że jestem półbogiem? Że jestem Dzieckiem Olimpu? - Mel była zła, ale wir trochę osiadł podczas przemówienia Kostka. Córka Ateny i syn Aresa pokiwali głową. Wiedzieli kim ona jest od Rachel. 
-Wspaniale. Dzięki! - Woda z wiru urosła i zalała Ewę i Kostka. - Teraz jesteśmy kwita. - Odwróciła się w stronę zatoki. Słyszała, jak Ewa mówi Kostkowi, że muszą dać jej trochę czasu. A Mel sobie wtedy coś przypomniała.
-Dlaczego przybłędę? Zena? - zapytała teraz już bez groźby w oczach.
-No on nie jest stąd. On jest z tego drugiego obozu. On jest Rzymianinem. Synem Neptuna, nie Posejdona, ale Chejron twierdzi, że to bez różnicy. Przyjął go po ostatniej misji. - wytłumaczył Kostek.
Mel znowu się odsunęła na trochę od nich. Przed jej twarzą na brzegu morze zatańczyło. Nawet o tym nie myślała. Zdała sobie sprawę, że wcale nie jest zła ani na Ewę, ani na Kostka. Cieszyła się, że są tutaj razem. Odwróciła się, żeby im to powiedzieć, ale stała tam tylko jej siostra. 
-Gdzie...? 
-Daje Ci czas na przemyślenie. - powiedziała Ewa - poszedł się przejść. Pewnie jest na arenie. Idziemy? - wysunęła dłoń do Melanii, a ona ją złapała. Ten chłopak przyprawił jej już tyle kłopotów w Polsce, ale chciała go jak najbliżej. Trzymając przyjaciółkę za rękę, dała się wyprowadzić z plaży w kierunku areny.

5 komentarzy:

  1. Fajny rozdział :) Śmiesznie się złożyło, że dodałaś go na moje urodziny :) Wczoraj wieczorem go czytałam, lecz nie napisałam komentarza, bo zaczęłam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Poprawka: zasnęłam.
      Piszę z telefonu, bo mój komputer siadł i jest w naprawie. Moja genialna dotykowa klawiatura zmieniła wyraz, co się czasem zdarza... :)

      Usuń
  2. ty miałaś urodziny, a ja imieniny jak to czytałam :)
    fajny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń