- Hej! - przytulił ją mocno. Czuła się bezpieczna, pomimo tego, że szli na śmiertelną misję - Wyspana? Pewnie, że nie. Widzę przecież. Nikt się chyba nie wyspał. Mamy jednak małe opóźnienie.
- No ja... wiem, że miałam... no miałam być wcześniej, ale... - Mel nie potrafiła poskładać wypowiedzi.
- Znaczy to, że nasza "szefowa" się spóźnia to jest rzeczywiście problem, ale to nie chodzi o Ciebie. - uśmiechnął się do niej i patrzył na jej zdziwioną minę - Leo wysłał Argo II jakiś tydzień temu na wyprawę. Nie wiem gdzie i po co, ale ma wrócić dopiero za jakieś pół godziny. Także mamy czas...
Mel stwierdziła, że nad tą misją musi być jakaś klątwa. Teraz stali i czekali... Nie wiedziała co o tym sądzić.
- W sumie to powinniśmy się cieszyć, nie? - uśmiechnęła się patrząc na resztę i postanowiła iść zapytać się Leona o co chodzi.
- Festus nie pracuje jak powinien. Przestawiły mu się godziny. Pobyt w Chinach mu nie służy, ja nie wiem czemu się zgodziłem... - Mel słyszała, jak Leo mówi do Jasona, machając kontrolerem Wii.
- Chciałeś pomóc spełnić marzenie i Ci się udało. Ciesz się. - Piper odpowiedziała zamiast Jasona. Przytuliła się też mocno do swojego chłopaka.
- Co Argo robiło w Chinach? - Mel nie mogła się powstrzymać od zadania tego pytania. Cała trójka wydawała się być nim zaskoczona.
- Mel. A co ty tutaj...? Ten... No... - Jason się jąkał, więc Leo przejął pałeczkę.
- I tak być się dowiedziała. Frank chciał jechać z Hazel do Chin, a tak było najszybciej. Wrócą samolotem, ale polecieli tam moim kochanym stateczkiem. - uśmiechnął się i machnął kontrolerem. - Za jakiś czasu wróci. Ech... moglibyśmy jeszcze trochę poczekać. Jutro mają zwolnić Kalipso. - to mówiąc zrobił się cały czerwony. Mel się uśmiechnęła i poszła dalej. Nie chciała drążyć tematu. Zresztą wszyscy wiedzieli, że on tylko czeka, aż bogowie zwolnią Kalipso i będzie mogła przyjść tutaj do niego. Uśmiechnęła się pod nosem. Kochany, mały Leo... Nie zobaczy się z nią. Ale wrócą przecież. Mel usiadła na trawie trochę z dala od reszty. Patrzyła na horyzont. Po jakimś czasie zaczęła tam majaczyć jakaś kropka, która z minuty na minutę stała się Argo II. Festus na przedzie prychał i zgrzytał, a Leo skakał z radości. Jakieś 5 minut później wszyscy byli na pokładzie. Ostatnio stajnie dla pegazów zostały przerobione na 2 dodatkowe sypialnie, więc teraz każdy miał swoją kajutę. Wyruszali.
- Gdzie mam obrać kurs? - Leo zapytał, a Mel nie wiedziała co ma odpowiedzieć.
- Na wschód. Tam musi być jakaś cywilizacja. - Wszyscy się zaśmiali, a Mel rozumiała, że właśnie rozpoczęła serię wyborów, które będą się za nią ciągnęły od teraz aż do... no właśnie. Do kiedy?
*w związku z serią wypadków nie mogli wyruszyć wcześniej, dlatego WRESZCIE
Fajnee:D Dobrze Ci idzie;))
OdpowiedzUsuńOjejku! (znowu) To zakończenie było mega. Serio! Wszystko chyba było w porzo, w sensie błędy itp., itd. Chociaż wydaje mi się, że jakiś wyłapałam. Ale jeju, o czym ja gadam (albo piszę, jeśli wolisz)? Tu trzeba o samej akcji.
OdpowiedzUsuńFestus wariuje w Chinach, mówisz? Ech, ja pewnie też bym tam zwariowała. Wśród tych tłumów...
A teraz ze szczęścia skok do góry (z przewtotem może jeszcze). Będzie Kalipso. Jupiiiiii!!!! I juhuuuu!!! Ja po prostu odkąd przeczytałam HOH ją lubię (a jeśli gdzieś tam jest także Leo, to uwielbiam) i się cieszę, bo prawie nikt o niej nie pisze. Może ja się kiedyś (z naciskiem na kiedyś) zabiorę.
Ogólnie było super i mam szczerą nadzieję, że coś z tego komentarza zrozumiałaś.
Dziwna i niezrozumiała
Czytelniczka
PS Co z Zenem? Chcę wiedzieć, jak go Afrodyta "wychowuje"! Hi, hi, hi!
I zgodnie ze statystykami, Lakia na szarym końcu. Bardzo Cię przepraszam, kochana, ale ten tydzień to jakaś masakra. Jeśli przeżyję jeszcze te dwa nadchodzące dni, to tylko istnym cudem. Przepraszam też z góry za to, że ten komentarz będzie dość krótki, ale bydzik mi dzwoni za niecałe złe godzin, ale niewyspana Lakia to Lakia zła, nieogarnięta, otumaniona, rozdrażniona i pozbawiona weny twórczej. No, mniejsza z tym.
OdpowiedzUsuńWięc w końcu wyruszają na misję! Wyczekiwałam tej chwili od dłuższego czasu, ale teraz, gdy ostatecznie nadeszła, mam jakieś takie złe przeczucia. Hm, może to przez to ostatnie zdanie, które zbytnio mnie nie napawa optymizmem. Jej, ale ty umiesz zapędzić czytelnika w kozi róg przy jego własnych odczuciach! Brawa za to. I za pomysł z Festusem w Chinach. Naprawdę się z tego uśmiałam :) Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału i dalszej części misji. I zgadzam się z moją przedmówczynia w kwesti Zena, o którym mam nadzieję wkrótce przeczytać.
Jeszcze raz przepraszam, że tak krótko, ale ledwo widzę, co piszę. Dobranoc!
Pozdrawiam i życzę weny,
Lakia