Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 10 - POZNAJEMY PIERWSZĄ PRZEPOWIEDNIĘ

Mel zaskoczona jak łatwo poszło jej wyjaśnienie pochodzenia Wojtka, że zapomniała, że ma urodziny. Siedzili dalej na plaży, słońce zachodziło, a oni myśleli nad tym co oznacza pojawienie się kolejnego syna Jupitera. Przecież to nie mógł być przypadek. I co? Wpada sobie do Obozu Herosów, a nie do Obozu Jupiter? Wiele niewiadomych było w tej układance. Ewa twierdziła, że to po prostu udowodnienie siły, bo w obozie obecnie przebywało 4 półbogów, których rodzice byli z Potężnej Trójki, no i Mel. Dziecko Olimpu, najsilniejsze jakie do tej pory widziano. Rozważali sobie o tym, jednocześnie bawiąc się i śmiejąc. Melania nie była w stanie uwierzyć, że tam jest. I to już drugi dzień. 
- Kwestia czasu jak cię wyślą na misje. - powiedział Kostek, gdy ta zachwycała się znowu tym gdzie jest. - Wyślą cie gdzieś, żeby sprawdzić jak sobie radzisz.
-Niekoniecznie. Przecież mogą ją zatrzymać, żeby szkolić na Super Herosa. - Ewa popatrzyła się wilkiem na Kostka. - Nie mogą jej przecież narazić. Ona jest tutaj obecnie najważniejsza.
Mel i Wojtek wsłuchiwali się w taką ich wymianę zdań. Koniec końców licytowali się kiedy Mel zostanie wysłana na misje. Wtedy też przyszła Annabeth i Percy. 
-Hej! Przepraszam, że przeszkadzamy, ale Mel - Annabeth zwróciła się do dziewczyny. - chciałabym, żebyś kogoś poznała. 
-Jasne. - Mel wstała z piasku, otrzepała się i poszła z nimi, machając do reszty żeby poczekali. Weszli w las. Percy opowiadał coś o Olimpie, mówił też, że rozmawiał z Piper.
-Ona nie może mi wybaczyć, że nie powstrzymałem Jasona od wyjazdu do Obozu Jupiter. Ona twierdzi, że to obaza jej majestatu. A nie może zairyfonować, bo tam nie ma zasięgu. Jęczy tylko i jęczy. - Percy skarżył się na koleżankę.
- Ja się zastanawiam po co on tam poszedł. A swoja drogą, to jak możesz mówić, że jęczy? - Annabeth popatrzyła na niego dziwnie. - Dziewczyna się martwi. To normalne. Jak ty byś się czuł?
Mel zauważyła, że Annabeth trafiła z słaby punkt. Percy zbladł. Popatrzył na nią.
-Wiesz dobrze, że martwił bym się. - powiedział jej, a Mel odczuła, że zakończył temat.
Doszli właśnie do jaskini. Purpurowa kotara wisiała przed wejściem. Annabeth wyciągnęła rękę, jakby chciała zapukać, ale wtedy ze środka wypadła dziewczyna o płomienno rudych włosach. 
-Percy! Annabeth! Jak dobrze was widzieć - Rachel nie kryła radości. - A to pewnie nasze Dziecko Olimpu. Mel jak mniemam? 
Mel kiwneła tylko głową, bo przez chwilę zastanawiała się skąd ona wie, ale przecież była wyrocznią.
-Tak w zasadzie to pomyśleliśmy, że sobie może pogadacie, a my usiadziemy sobie u ciebie. Wiesz spokój masz, a u mnie to Zen kręci się jakby nie miał co ze sobą zrobić . - Percy popatrzył się na nią błagalnym wzrokiem. 
Rachel uśmiechnęła się. -Sama chciałam z nią pogadać. Wchodzcie. A Zen nie ma co ze sobą zrobić, bo ma za dużo na głowie. Przejdziemy się? - zapytała Mel, podczas gdy oni weszli do środka. 
-Oni tak często tam...? - Mel wydawała się skołowana, gdy Wyrocznia prowadziła ją w stronę lasu. 
-Ah... dosyć, ale gadają. Tak nie mają czasu, a tu... tu praktycznie nikt poza nimi się nie zabłaka. Nikt nie znajduje ich tak długo jak chcą. W obozie ciągle ktoś coś od nich chce. A tu. Święty spokój. - Rachel uśmiechnęła się, usiadła na kamieniu i poklepała miejsce koło siebie. - Więc... cieszę się, że cię widzę na żywo. Jesteś dla nas wszystkich zagadką. Nawet dla mnie. Chociaż wiem, że odegrasz dużą role... - zamilkła jej oczy rozjasniły się zielenią. A ona sama mówiła jakby potrojonym głosem: 
/Dzieciem Olimpu zwany heros/
/Szesnaście lat ukończy teraz/
/Choć od skłóconych bogów dary dostaje/
/Wykorzysta je bardzo starannie/
/Odkryje tajemne skrawki historii/
/W domu jego moc sie rozpali/

Rachel odzyskała normalność. 
-Przepowiednia tak? - Mel kiwnęła głową i powiedziała Mel całą przepowiednie. - Aaa ta. Powtarzałam ją już kilka razy.
-Mam wrażenie, że się już wypełniła. - Mel opowiedziała Wyroczni jak pomogła odkryć tożsamość Wojtka.
Rachel była zadowolona. -Ładnie. Czyli będziesz wielkim herosem. Ale to jest przepowiednia, która w zasadzie zwiastowała twoje przybycie. - Rachel znowu się uśmiechała. - Na dzisiaj chyba ci wystarczy. Jutro jest bitwa o sztandar. Przyjdziesz do mnie jescze kiedyś? - 
Mel pokiwała główą i zeszła w las.
-Dzięki Apollinie, że to ta przepowiednia. Na tą drugą za wcześnie ... - Rachel odwróciła się i poszła do jaskini, musiała przecież pomyśleć, a w tym wypadku pozbyć się Percy'ego i Annabeth stamtąd.

1 komentarz:

  1. mmmm ciekawe ^^ czekam na następny . i zapraszam do mnie: http://percyjacksonandthegreeks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń