Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Rozdział 9 - MEL ODKRYWA PRAWDĘ

Po pływaniu, z którego oni wyszli najgorzej, bo cały czas ochlapywali się wodą, był obiad. Jak zwykle zjedli szybko i poszli na spacer. Mel poczuła, że mógłby być to całkiem fajny dom. Miała przy sobie przyjaciół. Teraz właśnie siedziała z Ewą, Kostkiem i Wojtkiem, który stwerdził po zapoznaniu z obozem jedynie, że Zen jest dziwny. Siedzieli i zastanawiali się jak Wojtek może być bratem Kostka, skoro nie są podobni. Potem Mel zaczęła się droczyć z nimi i koniec końców uciekała przed Kostkiem, który ją gonił. Ilekroć on zbliżał się do niej za blisko ona wbiegała na wodę. On stawał bezradnie i czekał, aż zejdzie. Wojtek z Ewą zaśmiewali się z nich i coś przebąkiwali, że są jak pies z kotem. W końcu, gdy Mel wbiegła w zatokę głębiej, Kostek postanowił chociaż dopłynąć do niej. Ku jego zdziwieniu mógł iść po wodzie. 
"Pewnie Mel kazała wodzie mnie utrzymać" - pomyślał Kostek  i spokojnie doszedł do niej. Gdy tylko złapał ją za łokieć i odwrócił do siebie, wpadli oboje do wody. Jedyne co zobaczył to jej mściwy wzrok i usłyszał krzyk Ewy na brzegu...
Kostek myślał, że to koniec. Nie potrafił uwierzyć... że niby Mel go skazała na śmierć ? Za długo myśleć nie mógł. Wynurzał się w bańce, takiej jak te mydlane. W bańce obok Mel zaśmiewała się do rozpuku. "Pewnie z mojej miny" - pomyślał Kostek i uśmiechnął się do niej. Jej bąbel pęknął, gdy tylko wypłynęła na powierzchnię, spojrzała na niego i zaczęła go turlać. Gdy doturlali się do brzegu jego bańka, też zniknęła.
-Czy ty jesteś normalna ?! - Ewa już zaczęła swoją gatkę.
-Oh taka zabawa... - Mel uśmiechnęła się i spojrzała na Kostka - Nie obraziłeś się?
-Nie - powiedział z uśmiechem - Fajnie było.
Ewa chyba nie do końca uwierzyła Kostkowi, ale dała spokój. Dla zabawy zaczęła walczyć z nim i Wojtkiem. Oboje byli potem zdziwieni, że Wojtek kompletnie nie umiał walczyć mieczem, a dzieci Aresa zawsze pierwszą walkę wygrywają - pierwszą od błogosławieństwa rodzica. Mel nie potrafiła stwierdzić co się dzieje.
-Wojtek... jak wyglądał ten symbol ? Tak ? - zapytała i z wody utworzył się sztylet.
-Nie... W życiu, to było krótsze i zakrzywione. - powiedział Wojtek.
-Znaczy bardziej tak ? - pokazała symbol, jakby połączenia szabli ze sztyletem.
-TAK! Dokładnie to - Wojtek uśmiechnął się i usiadł koło niej.
-Nie dobrze... nie dobrze... to nie jest symbol Aresa.
-CO ?! - zapytała pozostała 3 jej przyjaciół.
-No tak. Pomyślcie. To kiedyś faktycznie był symbol Aresa, ale już dawno nie jest jego symbolem. Żeby było śmieszniej to nie jest symbol grecki... - Mel patrzyła na ich zdziwione miny. - Ehh... Ruszcie głową. To był symbol kiedyś greckiego Zeusa, ale on wolał błyskawicę, więc to odziedziczył Ares. Jednak jest to za krótkie na jego broń, więc ten symbol przypisano Hermesowi - bogowi złodziei i on zabrał go do Rzymu. Tam jednak Merkury, był średnio czczony, a symbol fajny. Przekazali go komuś innemu. Wiece komu ?
Chłopacy pokręcili głowami, a Ewa zadała pytanie: - Apollo ?
-Nie... Najwyższemu. Jupiterowi.  - gdy tylko Mel wypowiedziała te słowa, nad ich głowami rozległ się grzmot, a nad głową Wojtka zajaśniała błyskawica.
Wtedy dogalopował do nich Chejron. Mel z Ewą szybko mu wytłumaczyły o co chodzi. Chejron niemrawo pokiwał głową.
-Witaj Wojciechu Grądzki! Synu Jupitera, najwyższego z najwyższych rzymskich bogów olimpijskich, panie błyskawic i nieba.
Uklękli, przed nim na chwilę, aż zniknął symbol.
-Mel - Chejron zwrócił się do niej. - Będziesz potężnym herosem. Dzisiaj udowodniłaś, że nie tylko władasz nad wodą przez swojego patrona, Posejdona, ale też dzięki matce jesteś inteligentna. Wróżę Ci piękną, ale i trudną przyszłość... - kończąc tymi optystycznymi słowami odgalopował.
-Jednym słowem Mel - Kostek podszedł do niej z Ewą i oboje połozyli jej rękę na ramieniu - Masz przechlapane.

1 komentarz: