Mel wracała do obozu z poczuciem, że ta przepowiednia to coś więcej jak kilka słów o niej samej. Nie wiedziała jednak co. Czuła jednak, że nie jest to wszystko co ją czeka w tym miejscu. Wróciła na plażę, Ewa, Kostek i Wojtek siedzieli i patrzyli na morze.
-Co wy tak siedzicie ? - zapytała zachodząc ich od tyłu i z satysfakcją patrząc jak podskakują ze strachu
-Na bogów! Mel nie strasz nas ! - krzyknęła Ewa.
-Siedzicie tu i się nudzicie to musiałam was ruszyć - Mel próbowała tłumaczyć przez śmiech.
-Czekamy na ciebie, żeby iść dalej. W końcu masz urodziny. Musimy to uczcić. Pogadam z kimś od Hermesa, żeby nam załatwili Cole i może jakieś chipsy. - Kostek zastanawiał się nad tym co jeszcze można by wysępić
-Siedzicie tu i się nudzicie to musiałam was ruszyć - Mel próbowała tłumaczyć przez śmiech.
-Czekamy na ciebie, żeby iść dalej. W końcu masz urodziny. Musimy to uczcić. Pogadam z kimś od Hermesa, żeby nam załatwili Cole i może jakieś chipsy. - Kostek zastanawiał się nad tym co jeszcze można by wysępić
-Nic nie będziemy brać. Posiedzimy tutaj, a moje urodziny to tylko mały taki... - Mel nie dokończyła. Nie wiedziała co powiedzieć. Tak naprawdę nie chciała urodzin. Szesnaste urodziny... to nie było nic miłego, zwłaszcza w tym świecie. Zdecydowanie chciała posiedzieć z nimi, a nie świętować cokolwiek. - Wieczorem pójdziemy na ognisko i tyle...
Cała trójka widziała, że Kostek godzi się na to nie chętnie. Jednakże koniec końców usiadł na plaży.
-Pozwólcie mi chociaż iść po Colę, co ? - popatrzył na nich błagalnym wzrokiem, a gdy Ewa kiwnęła niepewnie głową, poderwał się i pobiegł w stronę domków.
Wrócił po kilku minutach z 12-pakiem Coli. Zadowolony i uśmiechnięty podał im po puszce i usiadł.
-Jak dobrze, że Hoodowie byli dzisiaj w sklepie. Udało mi się wydębić, jednakże wątpię czy Clarisse będzie zadowolona, że przehandlowałem Colę za sprzątanie. - Wyrzucał z siebie słowa. Mel patrząc na minę Ewy domyśliła się, że Clarisse nie będzie zadowolona.
-Kostek! Jak mogłeś! Wiesz, że ona Cię teraz... - nie dokończyła Ewa.
-Wiem, ale przeżyje to. - dalej się uśmiechał, choć wyraz twarzy mu stężał.
Siedzieli jeszcze jakiś czas, ale od strony ogniska, było słychać już śpiewy i widać było płomienie. Wstawali, gdy przed nimi wybuchła pochodnia, znaczy to wyglądało jak pochodnia.
-Melanio Nowakowska ! - zanim zobaczyli boga, usłyszeli jego głos.
-Ojcze ! - Kostek padł na kolana.
-Jestem rad, że mnie poznajesz synu, ale nie dla Ciebie tu jestem - Ares pojawił się jak zwykle wyglądający jak paker. - Melanio ! Wiesz, że jesteś dla nas zagrożeniem? Wiesz, że jesteś również naszą nadzieją? Ostatnio myślałam, że jak ten Leszczu nas uratował to będzie spokój, ale potem ty... Ale mogliśmy się spodziewać. Legenda i przepowiednia o tobie są jeszcze starsze. Musisz jednak sama to odkryć kim jesteś.
-Moment! MOMENT! Nie do końca wiem o co ci chodzi, ale mówisz jak posłaniec, a nim jest Hermes. Więc...? - Mel była zła, jednak nie chciała zarzucać wszystkiego bogowi, bo mógłby się zemścić.
-Hermes... tak. Powiedzmy, że ma szlaban, bo nawywijał. Teraz słuchaj! TO zostało zagubione wiele tysięcy lat temu. Jednak Grecy o tym wiedzieli. Platon o tym mówił. Najpierw jednak trzeba znaleźć klucz do tego. Klucz ma strażnik. Trzeba go pokonać. Pokona go dwójka herosów. Muszą być połączeni. Najpierw jednak musisz zdobyć boga. On wie wszystko, on zna każdy początek, ale nie ma stałego miejsca. Pokazuje się gdy musisz podjąć decyzję. Ty też ją podejmiesz. Ale nie tak szybko jak myślisz. Najpierw musisz iść znaleźć to co zagubił Hermes. To nie jego własność. On pilnował...
-Przepraszam, że co ? To przepowiednia ? - Mel nie mogła zrozumieć o czym on plecie.
-Nie przepowiednia! Instrukcje, tak to nazwijmy. - Ares tracił spokój. - Słuchaj! Pilnował to stadko, a nie byle jakie on jest. Należy do Królowej. Było 6. Rozpierzchły się i teraz musisz znaleźć 3. Ty i 4 inne osoby. Druga piątka wyrusz po kolejne 3. Potem 10 pójdzie po TO.
-Ale co ?! - Mel była zła.
-Jesteś córką Ateny, więc się domyślisz. Ja mogę tylko tyle Ci powiedzieć. Chejron już wie. Idźcie. - Ares przepuścił ich, żeby poszli do przodu. - Melanio ! Wszystko jest w twoich rękach, bo to pod znakiem Olimpu idzie ta misja. Pilnuj się. - Ares pstryknął palcami i zniknął. Mel czuła, że mdleje i słyszała krzyk przyjaciół. Osunęła się i zobaczyła jakieś obrazki. Jakaś wyspa, Platon, Klucz, słyszała jakiś głos, herosów odwróconych do niej tyłem, potem Herę i ...
-Pawie ! - ocknęła się, a widząc miny Ewy, Kostka i Wojtka, zrozumiała, że myślą, że ona bredzi. - Pawie Hery. Hermes je zgubił, a my mamy znaleźć. Jak na bogów ...?!
-Jeśli to prawda, to mamy przechlapane. Dowiedzmy się co Chejron wie i może się nam rozjaśni. - Ewa podała rękę Mel i podniosła ją. - Chodźmy i tak już się nieźle zdenerwowaliśmy.
Poszli w stronę ogniska, a Mel już myślała, co znaczy cała wypowiedź Aresa...
masz naprawdę fajnego bloga, fabuła wciąga i wgl <3. pisz dalej . czekam na następny i zapraszam do mnie: http://percyjacksonandthegreeks.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo :)
UsuńPiszę, piszę :)