-Tutaj ?! Prawie, że na górze Othrys? Na bogów, czy te pawie nie mają lepszych miejsc ? - Kostek patrzył na krajobraz dookoła i kopał kamienie na ziemi.
-Nie tutaj. To miejsce jest zbyt zamglone. U Hesperyd. - Mel patrzyła na horyzont, tam gdzie było wejście do ogrodu Hesperyd. - Tam musi być paw. W końcu te drzewa są Hery.
-Czyli mamy wejść do ogrodu ? Tam można wejść o zachodzie słońca, mamy ... - Zen patrzył dookoła szukając zegarka, ale nic nie mógł znaleźć.
-14 - Ewa popatrzyła na zegarek na swojej ręce - Zachód będzie o 20.03. Musimy poczekać. Może przejdziemy się, w końcu nic nie zrobimy do tej 20.
-To jest dobry pomysł. Zen, Wojtek i Ewa pójdziecie może do Alcatraz ? - Kostek patrzył po ich twarzach.
-Genialny pomysł, zawsze chciałam tam być - Ewa chyba zareagowała najbardziej entuzjastycznie - Chłopaki ruchy kluchy do garnka naprzód marsz! - Zaśmiała się sama ze swojego tekstu, naoglądała się reklam "Biedronki"
-Wszystko super, ale gdzie wy pójdziecie ? - Zen patrzył się podejrzliwie na Mel i Kostka.
-My obejrzymy miasto Golden Gate jest cudo...
-...wnie zatłoczony o tej porze. Ale niech będzie - Mel dokończyła za Kostka - Ruszajmy się, bo będziemy tu stać całe 6 godzin. Do zobaczenia o 19.30 koło góry. Aaaa... Wojtek pawie. Nie zgubcie ich - uśmiechnęła się i odwróciła się, i razem z Kostkiem poszła w stronę miasta.
-Co jak co... ale chociaż minimum normalności mógł Kostek zachować... No cóż chodźmy - Wojtek pociągnął Ewę w stronę zatoki, skąd można było przepłynąć do Alcatraz.
***
- Herbatę zieloną z cytryną poproszę - Mel stała w kolejce do Starbucks'a. W większości sprzedawali kawę, ale ona potrzebowała teiny, a nie kofeiny.
-Już masz ? - Kostek ogrzewał ręce swoją kawą. On przysypiał w boksie w którym usiedli, więc kupił sobie kawę.
-Mam. Przynajmniej zdrowo się odżywiam -
- Chwali się, ale jedna kawa nic nie zmienia. Siadaj lepiej, bo mi się bardziej chce spać, jak muszę patrzeć na CIebie z dołu.
- Wolisz z góry ? Mam złą wiadomość, jestem prawie takiego samego wzrostu jak ty - Mel potrafiła mu się odgryź, ale usiadła naprzeciwko niego. - Rozumiem, że nie chce Ci się iść dalej, ale wydaje mi się, że mieliśmy obejść miasto. A zresztą nie jest to spotkanie towarzyskie, a misja. Śmiercionośna, groźna i...
-Pawiowa. - Kostek się zaśmiał, a Mel lekko zdenerwowana na niego tylko prychnęła. - Nie denerwuj się. Przecież zaraz idziemy. Daj mi chociaż trochę ocieplić ręce.
-Możesz to robić po drodze. Kawa nie zając nie ucieknie - Mel wstała i wyciągnęła rękę do Kostka dając mu znak, że ma wstać.
-Golden Gate też nie, a mimo to mnie gonisz. - Napotkawszy wzrok Melanii wstał i wyszedł za nią z lokalu. - Chodźmy jak musimy.
Mel uśmiechnęła się do niego, a on zrobił coś czego ona się nie spodziewała, złapał ją za rękę i pociągnął w stronę drogi do mostu.
***
"Alcatraz było więzieniem, ale jak widzicie obecnie nic tu nie ma" - przewodniczka przenudzała, a dodatkowo zdawało się, że nie wie co mówi. Zen był zły, dlaczego nie poszedł z Mel i Kostkiem. Było jasne, że on chce ją na osobności, ale dlaczego ? Dlaczego znowu on stoi na przegranej pozycji ?
***
- Uwielbiam ten widok. Boski most. Chyba jednak mam coś z Ateny - Mel uśmiechnęła sie do Kostka, który stał oparty o balustradę i gniótł kubek po kawie.
-Zawsze miałaś i o tym wiedziałaś - uśmiechnął się. - Mel ?
-Tak ?
-Mogę Cię o coś prosić ? - Kostek popatrzył w jej oczy. Zahipnotyzowały go, jak zawsze.
-Jasne. - Mel uśmiechnęła się. Kostek tak kochał ten uśmiech.
-Zostań ze mną na zawsze. - Zanim Mel zdążyła zapytać, o co mu chodzi zamknął jej usta pocałunkiem. Według Mel był to najpiękniejszy pocałunek na świecie. Na Golden Gate. W San Francisco.
Aaa kocham.
OdpowiedzUsuńPopłakałam się.
Kocham naprawdę kocham.
Pozdrawiam i zapraszam na mojego nowego bloga
http://emilyschone.blogspot.com/