-Olaf,spokojnie. Mają jeszcze 5 minut. Wpadli na kawę i tyle. Wyluzuj. - Wojtek siedział na krawężniku i głaskał pawia.
-Właśnie Zen. Przecież zaraz przyjdą. Jeszcze 5 minut do 19:30, więc jest czas. - Ewa obserwowała historię Olimpu na piórach Groma. - Piękne...
Wojtek patrzył na Groma i Ewę, bo dziewczyna wyglądała jakby z nim rozmawiała.
-Patrzcie kto idzie... - Wojtek pokazał ponad głowę Ewy. Z tamtej strony szli Kostek i Mel. Nic nie wskazywało na to, że kilkanaście minut wcześniej stali na Golden Gate i się całowali. Oni podobnie, jak Ewa i Wojtek postanowili nie pokazywać uczuć, a poza tym żadne nie wiedziało czy chcą się w coś angażować. Kostek chciał trochę utrzeć nosa Zenowi, po którym było widać, że chciałby być dla Mel kimś więcej niż przyjacielem.
-Hej! Jesteśmy. - Mel trzymała w ręce kubek z drugą herbatą. Teraz czarną z maliną i miodem. - Musiałam się napić czegoś ciepłego, a Golden Gate jest piękny.
Zen patrzył i powstrzymywał się, żeby nie uderzyć Kostka bądź Mel, bo oboje mieli zadowolone uśmiechy.
-Bosko. Alcatraz też jest ciekawe, ale trafiliśmy na przewodniczkę, która sapała do mikrofonu i chuchała, więc mało słyszeliśmy - Ewa zamknęła Groma znowu do klatki i stała teraz na przeciwko Mel przyglądając się jej.
-Skoro już wiemy co robiliśmy to ruszajmy. Ogród Hesperyd czeka. - Wojtek wstał i zaczął iść w stronę wejścia do ogrodu. Wtedy na klatce pojawiła się kartka.
"Wejść i wyjść mogą wszyscy, ale ptaka może wynieść tylko potomkowie Olimpu"
-Widzisz ? Padła kosa na kamień. Wejdziemy wszyscy, ale po pawia idzie Mel i Wojtek - Ewa z uśmiechem. - Idziemy.
Poszli wszyscy razem do ogrodu. Zaraz po przejściu magicznej granicy, zauważyli piękne drzewa z jabłkami.
-Cudowne... - Zen stracił na chwilę rezon i zaczął iść w stronę jednego z nich.
-Ej ! - Mel trzasnęła go w twarz. - Nie zrywamy jabłek, bo to nie nasz sad. A tak na serio to wiesz, że pilnują tutaj Hesperydy i smok. Stańcie gdzieś z boku. Wojtek. Show must go on.
Mel poszła w głąb ogrodu zabierając ze sobą Wojtka. Szli spokojnie, rozglądali się wokoło.
-Gdzie on może być ? - Mel zastanowiła się głośno.
-Nie wiem. Musi sam przyjść. Powiedz mi lepiej co się stało jak zwiedzaliście miasto ? - Wojtek popatrzył na dziewczynę przeszywającym wzrokiem
Mel starała się zachować spokój, popatrzyła na Wojtka i ...
-Nic się nie stało. Spacerowaliśmy.
-Jasne, jasne. Ale niech Ci będzie. Mówię Ci tylko, że nie można rezygnować z miłości. - Wojtek patrzył na Mel, ale jednocześnie jakby oglądał horyzont.
-I kto to mówi? Łazisz tylko za Ewą i patrzysz. Chodźmy lepiej. - Mel odwróciła się od Wojtka i poszła dalej.
Przeszli jeszcze kawałek i zobaczyli pod drzewem siedzącego ptaka.
-Jest ! - Wojtek podszedł do pawia. Wyciągnął rękę, a ptak podszedł do niego i zaczął się łasić.
-περιπέτεια. Ładne imię. Chodź ptaku. - złapał go ze spokojem do klatki, a tą zaś dał Mel.
***
-Mamy wszystkie. Wracamy. Do obozu chyba, nie ? - Mel popatrzyła na wszystkich jak stali przed ogrodem Hesperyd.
-Może na Olimp od razu ? - Zen trzymał jedną klatkę z ptakiem.
-Najpierw obóz. Może reszta wróciła. Bierzcie tego ostatniego - Kostek popatrzył na klatkę, którą trzymał i pokazał palcem na tę stojącą przed nim. - A jak się wogóle nazywa ?
- Przygoda. Cudowne ! - Ewa popatrzyła na ptaka, który rozłożył właśnie ogon. - Idziemy. Do obozu.
Mieli wszystkie pawie, teraz jedynie trzeba było wrócić do Obozu...
Dobre dobre.
OdpowiedzUsuńTylko dodaj więcej hmmm miłości.
I fajnie by było gdyby Zen i Mel byli razem :D
Pasują do siebie.
Ale to tylko moje rozważania
Pozdrawiam.
Lucy
Piszę i piszę :) Mam pomysły na te twoje więcej miłości :P
UsuńZen i Mel będą mieli jakiś wątek, ale czy będą razem... :P
Tego nie powiem :)
Pozdrawiam :)