Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 25 - PRAWDA WYCHODZI NA JAW

Hej, hej! :) Kochani moi, nie wiem co mi się stało, miał być rozdział co tydzień, jest co mniej więcej 4-5 dni. Może to i dobrze, ale ostrzegam nie przywiązujcie się. W tym tygodniu chciałabym dodać więcej, bo za tydzień raczej nie będę miała czasu. Poza tym, szkoła jakby się dopiero rozkręca... Zobaczymy jak to wyjdzie :)
Chciałabym dedykować wszystkim, którzy czytają :) Dziękuje Wam <3
------------------------------------------------------------

- Mel! Mel! Mel! Gdzie jesteś?! - Ewa wpadła do domku Posejdona. Nie widziała ani Zena, ani Tysona, ale wiedziała, że jej przyjaciółka musi tu gdzieś być. Ona sama nie wierzyła, że Melania mogła być z Kostkiem, a jednoczenie teraz flirtować z Phillipem. Przecież to się nie trzymało całości. Mel nie była taka, więc o co chodziło? Poza tym, czy Mel zostawiłaby Kostka i poleciała do Phillipa na ich oczach? Nie... To na pewno nie było zachowanie jej przyjaciółki. Stanęła na środku pokoju i zamyśliła się. "Gdzie może być Mel?" wtedy usłyszała cichy szloch. Podeszła w tamtą stronę, a z sufitu wysunęła się drabinka. Ewa spokojnie weszła na górę i zobaczyła swoją przyjaciółkę, która leżała na łóżku i płakała.
- Mel... Meluś... Co się dzieje? - Ewa zadała najgorsze pytanie z możliwych w tej sytuacji.
- Aa... a nie widać... - Mel zaniosła się szlochem i przykryła twarz poduszką.
- Przecież świat się nie skończył. To tylko Kostek, nie on... - właśnie w tym momencie do Ewy dotarło co powiedziała.
- Tylko?! TYLKO?! Czy ty nic nie rozumiesz? - Mel stała już koło łóżka i patrzyła wrogo na przyjaciółkę. - Dziewczyno, ja się zakochałam. Zaufałam mu! A on co?! Wyciągnął pochopne wnioski. Pewnie, wiem, że to nie jedyny chłopka, że będą inni, ale boli mnie to co on zrobił. - Mel spuściła z tonu i usiadła na łóżku. - Zachował się, jakbym była nie wiadomo kim, jakbym się nim bawiła. To mnie zabolało...
Ewa przytuliła przyjaciółkę, ale sama nie wiedziała co powiedzieć. Rzeczywiście, Kostek zachował się prostacko. Przecież Mel by go nie zdradziła... Chyba...
- Po co poszłaś do Phila, bo to jedyna rzecz której nie rozumiem? - Ewa patrzyła na włosy przyjaciółki.
- Chciałam zawiązać sojusz. Na jutrzejszą bitwę. Nie wiedziałam, do kogo się zwrócić, więc poszłam do niego. - Ewa poczuła jak spada jej kamień z serca. Znaczy się, Mel nie zdradziła Kostka, BA nawet jej to przez myśl nie przeszło. To tylko jakaś głupia bitwa o sztandar. Musi znaleźć Kostka i mu to powiedzieć. Musi go uświadomić jaki błąd popełnił.
- Mel... nie płacz. Nie możesz pokazać, że Cię to zabolało, bo sprawisz mu satysfakcję. Chodź! Przejdźmy się. - Ewa wstała i podała jej rękę. Córka Ateny wiedziała, że jej 'siostra' chce jej pomóc, ale nie czuła się na sile, by iść na spacer zwłaszcza po tym co się stało. 
- Idź. Ja zaraz dojdę. Tylko się trochę odświeżę i przemyślę co nieco.
Ewa wyszła z "trójki". Kostek szedł do swojego domku, ale wiedziała, że skoro jest zły, będzie na arenie. Nie myliła się. Szalał, jakby był opętany. Machał mieczem, blokował, ciął. Ewie zrobiło się, żal tego z kim ćwiczył. Syn Aresa i to w takim stanie był nie do pokonania i nie do ogarnięcia. Ewa szła spokojnie w stronę areny. Zauważyła, że poza bitwą, Kostek coś mówi do  tej drugiej osoby. Podeszła jeszcze bliżej i zdała sobie sprawę kim jest ta druga osoba. Wojtek. Ewie serce najpierw stanęło, potem zatańczyło sambę, a potem poczuła ścisk w żołądku. Syn Aresa wykonał cięcie i syn Zeusa ledwo odparował. To mógł być śmiertelny cios.
- EJ! STOP! STOP!!! - Ewa stanęła tak blisko, że Kostek odwracając się  jej stronę prawie ją trafił. Wyglądał źle. Może gorzej jak Mel. Jednak ona płakała, a on dusił to w sobie i wyżywał się tutaj. 
- Czego chcesz? - oparł się o miecz. Córka Ateny zdała sobie sprawę, że jest przerażający. Górował nad nią, jego groźny wyraz twarzy i ta złość która parowała od niego. Chciała się cofnąć, ale wiedziała, że nie może, bo tylko sprawi mu przyjemność, a ona przyszła mu tutaj coś wytłumaczyć.
- Porozmawiać. Mel siedzi i płacze, przez Ciebie. Co ty na to? - wyprostowała się i z radością zauważyła, że on się skulił.
- Nic mi do tego. Niech ja Phil pociesza. - Ewa widziała, że przez jego twarz przemknęło jakieś uczucie. Złość, zazdrość, ale i miłość, i jakaś skrucha. Odwrócił się jednak i poszedł do manekina, bo Wojtek stał teraz koło Ewy. Ciął go przez głowę. Był zły. Nie umiał nad tym zapanować. Przeklęte Aresowe geny.
- Ty jesteś naprawdę tak głupi czy tylko udajesz? Jak możesz myśleć, że ona Cię zdradzała! Przecież ona Cię kocha idioto! - teraz Wojtek nie wytrzymał. Przecież znał i jego, i ją. Wiedział też co było miedzy nimi, bo widać było te uczucie.
- A co ty możesz wiedzieć? Nic nie wiesz. - Kostek usiadł na ziemi. Było widać, że jest równie załamany jak Mel.
- Rozmawiałem z nią, rozmawiałem z tobą. Kochasz ją, a ona Ciebie. Nie możesz myśleć, że chce Cię zdradzić. - Wojtek stał nad nim, a Ewa usiadła koło niego. 
- Rozmawiała z Phillipem o bitwie o sztandar. Chciała, żeby domek Apolla zawiązał z nimi sojusz. Tylko tyle. Mel i on to bardziej rodzeństwo. Zawsze tak było. - spokojnie mu tłumaczyła, a on podniósł głowę i popatrzył się na nią z niemym pytaniem. Ona tylko pokiwała głową na potwierdzenie słów, które właśnie powiedziała.
- Nie ufaj im! Oni chcą Ci wmówić nieprawdę. Ona Cię nie kocha, ona kocha jego! - wszyscy troje odrwrócili głowę w stronę głosu. Stała tam Renny. Patrzyła ze złością na całą trójkę. - Nemezis ma zawsze rację! Nie możesz im wierzyć. Ona Cię nie chce. 
Ewa wstała. Podeszła do Renny, o dziwo ta nie uciekała. 
- Co ty tutaj insynuujesz? To twoja wina? - popatrzyła na nią z wściekłością, a Wojtek przytrzymywał Kostka, który właśnie w tym momencie chyba poskładał elementy układanki.
- TO moja sprawka! Za nudno tu było. Trochę zazdrości nie zaszkodzi. Zemsta jest słodka. - Renny odwróciła się i pobiegła do swojego domku, zanim Ewa zapytała o co się mściła.
- Ja! JĄ! ZABIJE!!! - Kostek wyrwał się Wojtkowi, ale Ewa podstawiała mu nogę i wyłożył się jak długi.
- Nie zabijaj jej, a idź do Mel. Wytłumacz jej. My pójdziemy z Tobą, gdyby nie mogła w to uwierzyć. Zawalcz o nią. Udowodnij, że nawet magia bogini nie popsuje waszych relacji. - Ewa mówiła do Kostka, podczas, gdy Wojtek pomagał mu wstać. Syn Aresa tylko stanął na nogi i pobiegł w stronę domku Posejdona, a pozostała dwójka za nim.
***
- Idiotka! Po co się przyznałaś? - Zen patrzył na Renny z wrogością i pogardą. Po co w ogóle się z nią zadawał. Trzeba było pogadać z Rufusem, jej bratem. On by to lepiej załatwił.
- Oni mu za dużo wyjaśnili. Sam by do tego doszedł. Musiałam coś zrobić, ale skończył mi się proszek zemsty, nie mogłam mu tego wprowadzić prosto do mózgu. - Renny skurczyła się przed synem Posejdona. Wszyscy wiedzieli, że nie jest straszny. Przy Percy'm wyglądał łagodnie, wręcz jak przytulanka, ba nawet Mel była straszniejsza jeśli chodzi o władzę nad wodą, ale teraz naprawdę wyglądał jak syn boga z Wielkiej Trójki.
- Jesteś bezużyteczna. Nie potrzebuje Cię. - obrócił się na pięcie i wyszedł z domku Nemezis. Przystanął jednak przed drzwiami. Przecież ona go zawiodła. Zasługuje na karę. Spojrzał w kierunku, gdzie na szafce stał dzban z wodą. Machnął ręką i woda w postaci małych cząsteczek rozlała się po całym domku.
-Ej! Wiesz ile będzie sprzątania? - Renny oburzyła się, ale on jej nie słuchał. Zawiodła go. Cały plan poszedł na marne. Musi wymyślić coś innego.

PS. Liczę na komentarze :)

3 komentarze:

  1. EJ!!!
    Jesteś okrutna!
    JAK MOŻESZ ROBIĆ Z ZENA TAKIEGO DEBILA?
    Ugh... Ale po za tym rozdział swweett *_*
    Pozdrawiam
    Lucy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak debila? Przecież myśli ;) mało tego knuje :P
      Poza tym, musisz się chyba przyzwyczaić, bo lubię tworzyć takie lekko tragiczne postacie i takie lekko dziwne :)
      Dziękuję za komentarz ;)

      Usuń
  2. Ja tam bardzo się cieszę, że rozdziały ukazą się tak często. Na brak weny chyba nie cierpisz, co? Dobrze, oby tylko tak dalej :) A tak na marginesie, ten rozdział jest chyba nawet odrobinkę dłuższy od poprzednich, prawda? Nie żeby mi to przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Tak jest nawet lepeij :)

    Przechodząc już do konkretów, to bardzo się cieszę, że to nieporozumienie już się wyjaśniło. Albo przynajmniej Kostek już wie. Teraz pozostaje mieć nadzieję, że Mel mu uwierzy. Biedna dziewczyna, naprawdę to przeżywa... Wiesz, nigdy nie sądziłam, że uznam Kostka za przerażającego, ale to jak opisałaś jego walkę w tym rozdziale... Jej. Wielkie brawka :) I bez obrazy, ale Renny zbytnią inteligencją to chyba nie grzeszy. Zgadzam się z Zenem, lepiej sprawdziłby się ktoś inny z domku Hekate. Ktoś, kto wymyśliłby jakieś rozwiązanie, zanim zainteresowani doszliby do konkretnych wniosków. Ja tam osobiście nie uważam Zena za debila. Widzę w nim raczej intryganta. Tylko mam nadzieję, że nie skończy ona jako typowy czarny charakter. W końcu biedny chłopak po prostu miał pecha, że Kostek go ubiegł.

    Pozdrawiam i życzę weny,

    Lakia

    PS

    Bardzo dziękuję za Twój ostatni komentarz na moim blogu. Takie opinie są dla mnie niezmiernie ważne i daję wenie porządnego kopa :)

    OdpowiedzUsuń