Opowieść "Dziecko Olimpu i zaginione miasto" opowiada o dziewczynie, która dowiaduje się, że jest półbogiem, ale nie byle jakim. Jest Dzieckiem Olimpu.
Teraz musi stawić czoła wszystkim przeciwnościom losu, zobaczyć, którzy przyjaciele są jej wierni, odkryć tajemnice swojego istnienia oraz przekonać się czy jest miłość... :)

wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 48 - WRÓG U BRAM

Percy stał na pokładzie, opierając się o burtę. Wiatr smagał go po twarzy, a jego niesforne czarne włosy co chwilę spadały mu zielone oczy. Wiedział gdzie mają się udać, ale na razie nikomu nie mówił. Nawet Leo nie wiedział, Percy mu mówił po prostu gdzie ma płynąć. Zresztą Leo wiedział, że nawet gdyby mu Percy nie mówił to on jako syn Posejdona poradziłby sobie z ARGO, więc syn Hefajstosa ze spokojem spełniał jego wymagania. Wszyscy ze spokojem czekali na jakikolwiek znak z ich strony, a jak na razie zajmowali się pracami porządkowymi i oczywiście relaksowi. Widoczna też była duża zmiana w relacjach załogi. Nikt nie wiedział co się stało na wyspie między Mel, a Zenem. Próbowali się tego dowiedzieć, ale żadne nie chciało powiedzieć reszcie. Po wielu rozmowach i pytaniach Mel powiedziała Ewie, że na wyspie spotkali Erosa. To spowodowało tylko kolejną falę pytań, ale tu właśnie wkroczył Kostek. On po powrocie Mel z wyspy zauważył, że Zen już nie patrzył na nią takimi maślanymi oczami, więc przestał się też czepiać syna Neptuna/Afrodyty i teraz gdy zadawali pytania co się stało na wyspie, Kostek powiedział:
- Dajcie już spokój! Wrócili i powiedzieli nam gdzie mamy płynąć dalej. Koniec tematu. - i ostentacyjnie wyszedł z mesy podczas śniadania, gdy padały kolejne pytania. W sumie dopiero ta jego deklaracja, która pokazała, że on nie ma pretensji, nie chce wiedzieć co się stało, zamknęła niejako temat. Chociaż Mel czuła, że pytania jeszcze wrócą.
- Cześć! Nie zejdziesz na śniadanie? - Mel stanęła koło Percy'ego. Oboje spędzali ostatnio większość czasu na pokładzie, bo to było niejako ich miejsce. Jednakże z zasady nie wchodzili sobie w drogę i siedzieli tam tylko jeśli drugie było gdzie indziej.
- Śniadanie o tej porze? - mieli bardzo duży problem z czasem na Morzu Potworów. Zegarków nawet nie mieli, bo szalały i w sumie czas był dla nich teraz odliczaniem od rano do wieczora. Percy wstał jak było już jasno, ale był pewien, że jest zbyt wcześnie, żeby inni już wstali. No był jeszcze Leo, ale on miał wartę w nocy.
- Wszyscy wstali, mało tego część już zjadła. Annabeth powiedziała, że z jej obliczeń to wstałeś jakieś dwie i pół godziny temu. - Percy popatrzył na Mel z niemym pytaniem w oczach. Tak długo tu stał i nic nie zauważył? Chciał zejść na śniadanie, ale zauważył, że jego ręce ciągle są zaciśnięte na burcie.
- Dobra. Teraz jestem w stanie uwierzyć, że stoję tu tyle czasu. - to mówiąc udało mu się wreszcie oderwać dłonie skostniałe od ciągłego wiatru i zaciskania na drewnie. Odwrócił się i zszedł do mesy. Na pokładzie została teraz Mel.
- Mel! Możesz tu przyjść? - Leo wołał córkę Ateny znad koła sterowego. 
- Co się stało Leo? - Mel stanęła koło niego. W ręce trzymał swój kontroler Wii, a przed nim leżały mapy z jakimiś kreskami. 
- Możesz przez chwilę posterować, bo trochę zgłodniałem i też bym poszedł na śniadanie. - Mel spłonęła rumieńcem. Przyszła się zapytać Percy'ego czy jest głodny, ale nie wpadła na to, żeby zapytać Leo. Pokiwała głową, że zostanie tu.  - Poza tym, nie masz pojęcia może, gdzie my płyniemy? Cały czas mam kierunek tak na południowy-zachód, ale nie wiem co knuje ten twój "brat". Mogłabyś się temu przyjrzeć? - Mel znowu pokiwała głową, na co syn Hefajstosa się uśmiechnął i poszedł na śniadanie.
Mel pochyliła się nad mapami. Były to kursy po jakich płynęli, takie, które zaprogramował Leo albo Percy. Kreski były pod różnym kątem, ale wszystkie kierowały się niedaleko Portoryko. Mel wiedziała, że tam coś jest, ale nie potrafiła sobie teraz przypomnieć.
- Mel!! - Ewa wpadła na pokład, ale zaraz zobaczyła przyjaciółkę i przybiegła do niej. - Co ty tu robisz?
- Steruje, bo oni poszli na śniadanie. - Ewa pokiwała głową ze zrozumieniem. - Wiesz co jest w Portoryko?
- No pewnie. Tam jest jeden z wierzchołków Trójkąta Bermudzkiego, a co? - Mel już wiedziała wszystko. Pierwotnie Atlantyda miała się znajdować niedaleko dzisiejszego Giblartaru, a to przecież koniec Morza Śródziemnego, koniec starożytnego świata. Morze Potworów było Morzem Śródziemny. Skoro wszystko przenosi się na Zachód to Atlantyda też. Mieli ją znaleźć niedaleko Portoryko.
- Nic, ale wiem gdzie płyniemy. Kierunek na Portoryko. - Mel machnęła kontrolerem Wii, a ARGO nieznacznie przyspieszył. 
***
Ileż to było tłumaczenia, ileż pytań. Największy problem miała Annabeth, która gdy już Mel powiedziała wszystkim, że już wie gdzie mają płynąć, ciągle tylko cicho zadawała pytanie "Ale skąd on wiedział?". Po długim czasie, gdy już nawet Nico zaniepokoił się tym, że córka Ateny siedzi w mesie i mówi do siebie, poszli do Percy'ego i kazali mu wytłumaczyć jego dziewczynie jak to się stało, że on wiedział. On jej długo tłumaczył, że Atlantyda była miastem Posejdona i dlatego on wie o niej troszkę więcej. Jak wyszli ze stołówki to wyglądali na bardziej zadowolonych niż powinni być po takiej rozmowie, ale reszcie coś mówiło, że Annabeth długo będzie się zastanawiać jak to się stało, że Glonomóżdżek był mądrzejszy tym razem. Na statku w tym czasie wrzało. Wszyscy gorączkowo szykowali się do wypłynięcia z Morza Potworów, a jednocześnie do spotkania na Atlantydzie. Nikt nie wiedział co ich tam czeka, dlatego woleli się przygotować. Mel przejęła teraz funkcje Percy'ego i to teraz ona razem z Leo kierowali statkiem. Po pokładzie kręcił się Kostek z Wojtkiem, bo gdy Leo biegnąc przez pokład potknął się o dziurę, która wyglądała dziwnie podobnie do tych, które pojawiały się, gdy syn Aresa opierał się o miecz, nakazał im naprawienie tych wszystkich dziur, Tak w zasadzie to Kostek dostał to zadanie, ale Wojtek powiedział, że będzie im prościej jak zrobią razem. Cała reszta kręciła się gdzieś po statku, głównie sprzątając, bo wszędzie już nazbierały się jakieś śmieci. Na przykład w mesie, pod ścianą znaleźli kartki z zapiskami z początku wyprawy, gdy analizowali gdzie mają się udać i co robić. Wszyscy, więc aktywnie sprzątali albo naprawiali popsute mechanizmy. 
- Już jesteśmy blisko. Jeszcze jakieś pół godziny i dobijemy do wybrzeży Portoryko. - Mel pokazała Leo ląd na horyzoncie. Jednak zanim zastanowili się co ich tam czeka, statkiem wstrząsnęło. 
- Co to? - Leo popatrzył na pokłada, ale nic tam nie było widać, poza Wojtkiem i Kostkiem, którzy przestali pracować i patrzyli co też tak wstrząsnęło statkiem.
- Nie mam pojęe... - Mel nie dokończyła, bo właśnie wtedy przez środek pokładu owinęła się wielka macka. Po chwili pojawiła się druga. Mel krzyknęła "UWAGA!" do Kostka i Wojtka, którzy już biegli do sterowni. Za chwilę poczuli jak statek jest wciągany przez te macki pod wodę. Na pokład wypadł Percy.
- Co się dziee...? - nie dokończył, bo właśnie zobaczył macki, które się zaciskały. ARGO dziwnie trzeszczał, a Leo stał w kącie pomrukując "mój statek... mój kochany statek".
- Percy! To nas zaraz wciągnie pod wodę. Pomóż mi! - Mel patrzyła na syna Posejdona z niemą prośbą w oczach, czekając na jego reakcję. On najpierw nie zrozumiał o co jej chodzi, ale po chwili wyciągnął ręce i razem stworzyli bąbel. W samą porę. Już po chwili byli pod wodą, na szczęście mieli powietrze by oddychać.
- Czy mi się zdaje, czy właśnie za moim oknem przepłynęła ryba? Ja wiem, jesteśmy na morzu itd., ale moje okno zazwyczaj było ponad powierzchnią, więc możecie mi wyjaśnić o co chodzi? - Piper wypadła na pokład, za nią Jason i Zen. Widać skończyli sprzątać i gdzieś razem gadali. Ostatnio zresztą spędzali ze sobą dużo czasu.
- No, bo widzisz my jakby wszyscy jesteśmy pod wodą. - Wojtek stał najbliżej tej trójki i patrzył jak na ich twarzach złość ustępuje szokowi, a następnie strachowi.
- Najgorsze jest to, że nie wiemy gdzie on nas ciągnie. - Kostek powiedział to chyba w złym momencie. Właśnie wtedy macki lekko zelżały, ale ponad burtą pojawiła się wielka głowa.
- Kraken... - Mel wyszeptała, a potwór pchał ich do przodu. Nagle w coś uderzyli. Kraken zniknął, a oni czekali nie wiadomo na co. W końcu, po chwili, Kostek, Percy i Jason poszli na drugą stronę statku zobaczyć w co uderzyli. Po chwili ich śladem podążyła Mel z Piper. W tedy też na pokładzie pojawiła się Annabeth i Nico, więc reszta wytłumaczyła im co się dzieje. Dziewczyny doszły do chłopaków i wtedy zrozumieli, że znajdują się w jakimś tunelu, więc bańka znikła.
Εχθρός προ των πυλών. Έχουν πτώση μας, το νοιώθω. Ανοίξτε? - wszyscy oczywiście zrozumieli i popatrzyli na Mel.
- Ανοίξτε! - wrota się rozwarły, a ich oślepiło światło.
--------------------------------------------
Wróg u bram. Mają naszą kroplę, wyczuwam to. Otworzyć?

1 komentarz:

  1. Ojejciu, ojejciu, ojejciu! Wiesz co, żeby kończyć w takim momencie? Ja tu oszaleję, czekając na kolejny rozdział! Ale na szczęście w piątek wracam do domu, więc prawdopodobnie skomentuję go już normalnie z laptopa, a nie z telefonu. Ale ad rem! Ha, ha, rozbawiła mnie reakcja Annabeth na to, że Percy coś tam jednak wie. Kraken! Jej! Prawie jak w "Atlantydzie", w bajce w sensie. I w końcu dotarli! Jej! Serio nie mogę się doczekać. Wybacz, że krótko, ale mama wyciąga mnie na wieczorny spacer i zaraz stracę zasięg. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń